Od początku grudnia, jak nie dłużej, próbuję przejść na dietę bezglutenową. W sumie na bezmleczną i bezglutenową i po tych 2 miesiącach na usta ciśnie mnie się tylko jedno słowo: fuck!
Nie napiszę po polsku, bo to kulturalny blog kulturalnego Kurczaka, ale, no cholera!
Spis treści
ToggleUwaga: na dole wpisu aktualizacja. Udało się. Przeczytaj jak i zobacz moje bezmleczne przepisy :)
Przez ten cały czas kombinuję jak tylko mogę by ograniczyć mleko krowie i wszelkie makarony, kasze, pieczywo z glutenem. Jakbym się nie starała, jakbym nie kombinowała, jakbym nie walczyła, to przegrywam każdą walkę.
Może to moja słaba silna wola (potwierdzona i udokumentowana), może to moje uwielbienie nabiału i glutenu, może to zbytnia swawolka, ale naprawdę to jest cholernie trudne w realizacji.
Trudne dla osoby, której podstawą pożywienia były wszelkie serki, jogurty, makarony, bułeczki itd itd. Zrezygnować z tego całkowicie jest dla mnie niewykonalne (jak na razie, wciąż walczę), a pozwalanie sobie od czasu do czasu na zakazane produkty kończy się tym, że to od czasu do czasu staje się bardzo częste.
Podziwiam ludzi, którzy nie będąc wcześniej na tych dietach, naprawdę wprowadzili rygor do swoich posiłków i potrafili zrezygnować z serka wiejskiego raz na zawsze.
Podobno wystarczy odrobina dobrych chęci, a efekty zdrowotne widać już po kilku tygodniach. Ja niestety tych kilku tygodni nigdy nie przetrwałam. Jest to o tyle dla mnie trudne do wykonania, że wszędzie są pokusy, a ja często jadam na mieście, często w menu lokalu nie ma nic co bym mogła zjeść, a kawy na mleku sojowym nie lubię, no po prostu i już.
Oczywiście, mogę robić sobie posiłki, nosić w pudełeczkach, zawsze mieć kanapkę bezglutenową pod ręką, ale dla osoby, która wciąż gdzieś pędzi, rzadko jest w domu i na gotowanie ma czas tylko w weekendy to nie jest takie proste.
Pieczywo kupowałam bezglutenowe, ale tyle tam “wspaniałych” dodatków, że nie wiem czy to nie mija się z celem. Zaczęłam piec chleb bezglutenowy, mrożę go i wyciągam w miarę potrzeby z zamrażalki, ale nie samym chlebem kurczak żyje.
Makaron bezglutenowy posiadam, ale to nie ten sam makaron co z glutenem i cena też nie należy do najniższych. Jogurty sojowe, serki na bazie mlek roślinnych, mleka ryżowe/sojowe/migdałowe- nie dosyć, że trudno dostępne, to cholernie drogie.
Narzekam? Faktycznie, nie da się tego ukryć, bo to dla mnie kara za grzechy, których nie popełniłam. Dlatego naprawdę wielki ukłon w stronę osób, którym się udało! Jestem Waszą fanką i błagam zdradźcie swój sposób na to!
Na mnie argumenty, że będę lepiej się czuła jak widać nie działają :( Jestem masochistką i to jaką w wersji hard!
Aktualizacja po prawie 2 latach od napisania tego wpisu:
Gluten zaczął mocno dawać mi się we znaki, a bóle brzucha stały się coraz częstsze i coraz mniej przyjemne. Zagryzłam zęby. Postanowiłam, że na urodziny koleżanki wbiję się w małą czarną, a w takiej kiecce wzdęty brzuch nie wygląda fajnie. Za każdym razem, gdy miałam ochotę na pieczywo czy pszenny makaron, myślałam o swoim postanowieniu. Udało się! Przez ponad 3 tygodnie nie dostarczyłam organizmowi pszenicy, brzuch stał się płaski, a bóle powoli zaczęły się wyciszać. Tak mi się spodobał ten stan, że utrzymuję go już prawie 2 lata. Czasem się niestety skuszę, zgrzeszę, ale coraz rzadziej, bo niebolący, płaski brzuch jest o wiele fajnieszy od wzdętego i rozrywającego z bólu. Już prawie zapomniałam co to znaczy leżeć na ziemi i uciskać go, masować i płakać z bólu i złości na siebie.
Z produktów bezmlecznych także zrezygnowałam. O wiele lepiej się czuję i powoli przyzwyczajam się, że moja ulubiona mozzarella, serek wiejski czy mascarpone nie są dla mnie (choć czasem zgrzeszę ze świadomością skutków).
Zobacz moje przepisy na domowe mleka wegańskie (czyli mleka bez laktozy) i inne produkty „nabiałopodobne”:
- domowe mleko ryżowe
- domowe mleko migdałowe
- domowe mleko owsiane
- domowe mleko kokosowe
- twarożek migdałowy
- śmietana owsiana
- budyń jaglany
Jestem dumna z własnej kurczakowej osoby :)
88 Responses
ja staram się jeść zdrowe rzeczy. Patrzę na to, gdzie jest więcej błonnika itd. Ale mleko to coś, z czego nie potrafiłabym zrezygnować… Nie wyobrażam sobie śniadania bez mleka z płatkami lub kakaa. 0 mleka? To już dla mnie wersja zdrowia w wersji „zbyt hard”…
no widzisz, a ja błonnika tez za dużo nie mogę :( nic tylko umierać
ja staram się jeść zdrowe rzeczy. Patrzę na to, gdzie jest więcej błonnika itd. Ale mleko to coś, z czego nie potrafiłabym zrezygnować… Nie wyobrażam sobie śniadania bez mleka z płatkami lub kakaa. 0 mleka? To już dla mnie wersja zdrowia w wersji „zbyt hard”…
no widzisz, a ja błonnika tez za dużo nie mogę :( nic tylko umierać
Nie wyobrażam sobie życia bez mleka. Kawa latte to podstawa mojego funkcjonowania (czarnej nie toleruje mój wrażliwy żołądek, poza tym jest paskudna w smaku ;D)!
Mam bezglutenową koleżankę, która jest zachwycona efektami, jednak moja alergia pokarmowa i gust kulinarny skutecznie mnie zniechęcają do podjęcia wyzwania.
Joasiu ja nie mam wyboru, choć już jakoś się powoli przyzwyczajam do tego wszystkiego to łatwo nie jest
Dieta z przymusu to koszmar – wiem coś o tym, bo alergia skutecznie usnęła kilka rzeczy, które bardzo lubię z mojego jadłospisu. Ale po pewnym czasie po prostu się przyzwyczajasz i braki nie są już tak dotkliwe (u mnie tak jest przede wszystkim z wiśniami, które kiedyś uwielbiałam, a teraz nie mogę ich jeść i ostatecznie przestałam lubić ich smak).
no tylko, że gluten jest prawie wszędzie- orkisz, pszenica, świeże bułeczki, kebab, pierogi… :(
Nie wyobrażam sobie życia bez mleka. Kawa latte to podstawa mojego funkcjonowania (czarnej nie toleruje mój wrażliwy żołądek, poza tym jest paskudna w smaku ;D)!
Mam bezglutenową koleżankę, która jest zachwycona efektami, jednak moja alergia pokarmowa i gust kulinarny skutecznie mnie zniechęcają do podjęcia wyzwania.
Joasiu ja nie mam wyboru, choć już jakoś się powoli przyzwyczajam do tego wszystkiego to łatwo nie jest
Dieta z przymusu to koszmar – wiem coś o tym, bo alergia skutecznie usnęła kilka rzeczy, które bardzo lubię z mojego jadłospisu. Ale po pewnym czasie po prostu się przyzwyczajasz i braki nie są już tak dotkliwe (u mnie tak jest przede wszystkim z wiśniami, które kiedyś uwielbiałam, a teraz nie mogę ich jeść i ostatecznie przestałam lubić ich smak).
no tylko, że gluten jest prawie wszędzie- orkisz, pszenica, świeże bułeczki, kebab, pierogi… :(
Ja na dietę bez glutenu, mleka, cukru, kakao, bananów i orzechów przejść musiałam. Moje jelita były w strasznym stanie, ale to się na szczęście zmienia. Też miałam problemy z „małymi” zakazanymi przekąskami, kiedy tylko przechodziłam obok moich ulubionych deserów orzechowych, czekolady czy ciastka leśnego z Biedronki ;P łapałam coś, wmawiając sobie: „dziś ostatni dzień”, albo „to tylko jedna przekąska”. Przez to odkryłam w czym problem. Tkwi on w nastawieniu i tych właśnie małych grzeszkach. Pewnego dnia powiedziałam sobie, że już niczego niedozwolonego nie tknę. I zmieniłam swoje podejście. Teraz kiedy chodzę działami hipermarketów staram się myśleć o tym, jak mało jest warzyw i owoców w porównaniu do przetworzonych produktów, jak ludzi wykorzystuje się reklamą, by jedli niezdrowo, niszcząc sobie zdrowie i życie. W kupujących te produkty widzę osoby, które nie są w pełni świadome tego, co robią. To, że na diecie bezglutenowej i bezmlecznej lepiej się poczujesz, to jedna sprawa. Druga, nie robiąc tego, niszczysz siebie fizycznie i psychicznie, marnujesz dar, który dostałaś- życie.
Ja po nauczeniu się myślenia w ten sposób przechodząc obok ciasteczek w kolorowym opakowaniu zastanawiam się tylko, jak dużo szkodliwych składników tam siedzi i jak mogłam prędzej tego nie zauważyć. Żadnych małych grzeszków. Widzę je i myślę: nawet nie dotykaj, to trucizna! Działa. I wcale nie mam nieograniczonego wolnego czasu albo ilości pieniędzy. Jestem studentką, a jednak udaje mi się zamknąć kwoty, które wydaję w takich samych ramach jak koleżanki, które jedzą wszystko. Z jedną z nich mieszkam, przez co każdy dzień jest pełen pokus, bo studenci mają skłonności do wrzucania w siebie masy słodyczy podczas nauki. Jeśli chodzi o wyjścia na miasto albo inne sytuacje z ogólnym zabieganiem w roli głównej, moja propozycja- koktajle. Do miski/dzbanka wrzucasz marchewkę, gruszkę, grejpfruita, szpinak… Cokolwiek! Możesz rozcieńczyć to z wodą albo jakimś napojem bezmlecznym, albo nie. Jeśli nie, to jeszcze lepiej. Wlewasz mieszankę do butelki i masz tam ilość kalorii wystarczającą na kilka godzin.
Powodzenia. I nie poddawaj się, nie warto! Tylko raz i porządnie powiedz sobie: koniec.
dziękuję za słowa otuchy, walczę dalej :)
Ja na dietę bez glutenu, mleka, cukru, kakao, bananów i orzechów przejść musiałam. Moje jelita były w strasznym stanie, ale to się na szczęście zmienia. Też miałam problemy z „małymi” zakazanymi przekąskami, kiedy tylko przechodziłam obok moich ulubionych deserów orzechowych, czekolady czy ciastka leśnego z Biedronki ;P łapałam coś, wmawiając sobie: „dziś ostatni dzień”, albo „to tylko jedna przekąska”. Przez to odkryłam w czym problem. Tkwi on w nastawieniu i tych właśnie małych grzeszkach. Pewnego dnia powiedziałam sobie, że już niczego niedozwolonego nie tknę. I zmieniłam swoje podejście. Teraz kiedy chodzę działami hipermarketów staram się myśleć o tym, jak mało jest warzyw i owoców w porównaniu do przetworzonych produktów, jak ludzi wykorzystuje się reklamą, by jedli niezdrowo, niszcząc sobie zdrowie i życie. W kupujących te produkty widzę osoby, które nie są w pełni świadome tego, co robią. To, że na diecie bezglutenowej i bezmlecznej lepiej się poczujesz, to jedna sprawa. Druga, nie robiąc tego, niszczysz siebie fizycznie i psychicznie, marnujesz dar, który dostałaś- życie.
Ja po nauczeniu się myślenia w ten sposób przechodząc obok ciasteczek w kolorowym opakowaniu zastanawiam się tylko, jak dużo szkodliwych składników tam siedzi i jak mogłam prędzej tego nie zauważyć. Żadnych małych grzeszków. Widzę je i myślę: nawet nie dotykaj, to trucizna! Działa. I wcale nie mam nieograniczonego wolnego czasu albo ilości pieniędzy. Jestem studentką, a jednak udaje mi się zamknąć kwoty, które wydaję w takich samych ramach jak koleżanki, które jedzą wszystko. Z jedną z nich mieszkam, przez co każdy dzień jest pełen pokus, bo studenci mają skłonności do wrzucania w siebie masy słodyczy podczas nauki. Jeśli chodzi o wyjścia na miasto albo inne sytuacje z ogólnym zabieganiem w roli głównej, moja propozycja- koktajle. Do miski/dzbanka wrzucasz marchewkę, gruszkę, grejpfruita, szpinak… Cokolwiek! Możesz rozcieńczyć to z wodą albo jakimś napojem bezmlecznym, albo nie. Jeśli nie, to jeszcze lepiej. Wlewasz mieszankę do butelki i masz tam ilość kalorii wystarczającą na kilka godzin.
Powodzenia. I nie poddawaj się, nie warto! Tylko raz i porządnie powiedz sobie: koniec.
dziękuję za słowa otuchy, walczę dalej :)
Eh, ja również przechodziłam przez etapy „wszystko bez glutenu” i „wszystko bez laktozy”. Nie były to moje zachcianki, ale polecenia lekarzy, którzy nie mogli dojść do tego, na co jestem uczulona. Nigdy nie udało mi się jednak całkowicie zrezygnować z rzeczy, które zawierają gluten/laktozę, jedynie je ogarniczyłam, a alergia i tak sama znikła po roku. Od czasu do czasu jeszcze pojawia się jakaś wysypka, ale żyję z tym i się nie przejmuję, może nie umrę ;) No i u mnie był też etap, kiedy wszyscy myśleli, że mam uczulenie na czekoladę albo orzechy. KOSZMAR :D
ja wciąż walczę i ostatnio przegrywam, ale od dziś mocne postanowienie by znów ostro walczyc- ze sobą samą w sumie
Eh, ja również przechodziłam przez etapy „wszystko bez glutenu” i „wszystko bez laktozy”. Nie były to moje zachcianki, ale polecenia lekarzy, którzy nie mogli dojść do tego, na co jestem uczulona. Nigdy nie udało mi się jednak całkowicie zrezygnować z rzeczy, które zawierają gluten/laktozę, jedynie je ogarniczyłam, a alergia i tak sama znikła po roku. Od czasu do czasu jeszcze pojawia się jakaś wysypka, ale żyję z tym i się nie przejmuję, może nie umrę ;) No i u mnie był też etap, kiedy wszyscy myśleli, że mam uczulenie na czekoladę albo orzechy. KOSZMAR :D
ja wciąż walczę i ostatnio przegrywam, ale od dziś mocne postanowienie by znów ostro walczyc- ze sobą samą w sumie
A ja właśnie zdecydowałam się zastosować tą dietę. Nie lubię samodiagnozowania przez internet, ale im więcej czytam tym bardziej przekonana jestem, że mam tą nietolerancję na gluten :/ Na mleko chyba też, ale póki co odsuwam tą myśl od siebie… Widzę, że masz podejście „gluten jest prawie wszędzie=prawie nic nie mogę jeść”, a to zupełnie odwrotnie niż ja pomyślałam. Czytając dużo na temat tej diety raczej myślałam ciągle „eee, nie jest tak źle, spokojnie można bez glutenu żyć, kwestia przestawienia” ;) Mam nadzieję, że to nastawienie mi się nie zmieni i proszę o trzymanie kciuków ;)
trzymam kciuki! ja prosze o to samo, bo cięzko mi to ostatnio wychodzi
Trzymam więc :)
jutro fajne danie na obiad zapodam :)
O to chętnie zobaczę :)
już jest :) jak nie dorwiesz szparagów to brokuły polecam :)
https://www.eksperymentalnie.com/2014/06/kasza-jaglana-z-warzywami-dieta-na-zdrowe-wlosy.html
A ja właśnie zdecydowałam się zastosować tą dietę. Nie lubię samodiagnozowania przez internet, ale im więcej czytam tym bardziej przekonana jestem, że mam tą nietolerancję na gluten :/ Na mleko chyba też, ale póki co odsuwam tą myśl od siebie… Widzę, że masz podejście „gluten jest prawie wszędzie=prawie nic nie mogę jeść”, a to zupełnie odwrotnie niż ja pomyślałam. Czytając dużo na temat tej diety raczej myślałam ciągle „eee, nie jest tak źle, spokojnie można bez glutenu żyć, kwestia przestawienia” ;) Mam nadzieję, że to nastawienie mi się nie zmieni i proszę o trzymanie kciuków ;)
trzymam kciuki! ja prosze o to samo, bo cięzko mi to ostatnio wychodzi
Trzymam więc :)
jutro fajne danie na obiad zapodam :)
O to chętnie zobaczę :)
już jest :) jak nie dorwiesz szparagów to brokuły polecam :)
http://www.eksperymentalnie.com/2014/06/kasza-jaglana-z-warzywami-dieta-na-zdrowe-wlosy.html
Osobiście staram się zrezygnować z mleka krowiego. I samo mleko to dla mnie nie problem (sojowego nie mogę- tarczyca, ale migdałowe, ryżowe itp mi bardzo smakują)ale nie wiem jak zastąpić jogurt naturalny i mozzarelle. Ktoś ma jakiś pomysł?
hej, a dlaczego mleka sojowego nie można przy chorej tarczycy?
a jogurty z mleka koziego próbowałaś?
Nie można bo soja ogranicza wchłanianie tyroksyny czyli leku który się bierze przy niedoczynności tarczycy. Wiem bo mam to samo i też męczę się z dietą bezglutenową i nietolerancją laktozy ;]
a no tak słyszałam o tym, ale to już dla mnie masakra jakaś :(
A ja mam celiakię + nietolerancję laktozy, muszę się odżywiać zdrowo i żyję! :)
:) też tak mam i też żyję:)
nie mam wyboru, może w tym tkwi klucz:)
no ja za często ostatnio grzeszę i czuję to w brzuchu :(
Witaj, ja od dawna mam problemy jelitowe, ale dopiero od kilku miesięcy bardzo się nasiliły i przestały mi dawać możliwość normalnego funkcjonowania.
To spowodowało szukanie przyczyny moich dolegliwości.
Zaczęłam od czytania co może je powodować, przez dietę eliminacyjną, teraz jestem pod opieką lekarza i czekam na badania gastroskopii.
Odstawiłam gluten w sierpniu, poczułam się lepiej i pomyślałam, że już odkryłam co mi szkodzi, a tu zong, to nie wszystko, to co jeszcze? Odstawiłam laktozę i co? Jest lepiej, ale nie do końca, więc co jeszcze? Ostatnio odkryłam, że i jajka też mi nie służą. Jak na razie mam alergie pokarmowe na te trzy produkty z przewagą na gluten.
Lekarka oświeciła mnie że mam nietypowy rodzaj alergii: krzyżowy, jakkolwiek to brzmi to i tak nie mogę ich jeść. Z glutem się już ogarnęłam i nie dlatego, że mam silną wolę, ale dlatego, że skutki po jego zjedzeniu były tak nie znośne, że po prostu się ich boję. Z jajkami już prawie sobie poradziłam, ale z laktozą nie jest już tak dobrze. Uwielbiam mozzarelle, ser, bite śmietany w ciastach, zupy mleczne, och długo by wymieniać, zamienniki nie koniecznie mi smakują, więc szukam przepisów bez ich udziału. Jest ciężko i to cholernie ciężko, ale zdrowie jest najważniejsze!!!! I nie można tłumaczyć się brakiem czasu.
Będę trzymać za ciebie kciuki, wierzę, że dasz radę. Pozdrawiam;)
oj to masz przekichane! podziwiam za opór, naprawdę! i też trzymam kciuki!
Jeśli ktoś ma problem z przejścEiem na dietę widocznie zbyt dobrze jeszcze się czuje. Ja już nie mogłam chodzić z bóli mięśni nóg oraz jelit, a chroniczne zmęczenie nie pozwalało wykonywać nawet pracy siedzącej-umysłowej :) A teraz przeżywam drugą energiczną młodość :)
Cieszę się, że trafiłam na tę stronę. Będę szukać inspiracji w Twoich przepisach. Od miesiąca próbuję przestawić moją 10-letnią córkę na dietę ze względów zdrowotnych i żeby było łatwiej i sprawiedliwie sama też staram się stosowac taką dietę. I powiem Wam, że dorosły czlowiek przestawia się szybciej, niż dziecko. U nas dieta jest: bezmleczną, bez białego cukru, bez pszenicy (na szczęście żyto, owies, jęczmień możemy), bez smażonego, bez wędzonego, grillowanego (czyli bez kotletów, placków, naleśników, wędlin).
I powiem Wam, że jest mi bardzo trudno, bo każda próba wyprodukowania czegoś z dawngo jadłospisu, ale wg nowych zasad kończy się komentarzem: „Ble, to nie smakuje jak ….. po co mi ta głupia dieta”.
A że schorzenie bardziej neurologiczne i wspomagane lekami, czyli że aktualnie nic nie boli fizycznie, to bardzo trudno jest mi tłumaczyć plusy wynikające z diety.
Pozdrawiam wszystkich, którzy mają do czynienia z wykluczeniami.
miło mi to czytać- to że się cieszysz, przykro mi, ze dziecko tak sie broni, ale myślę ze to trochę na przekór, nie chce byc inna niż koleżanki, moze warto porozmawiać z córką?
Cześć dziewczyny! Ja też trafiłam na ten blog przypadkiem szukając nowych rozwiązań koniecznych ze względów zdrowotnych. Jednak niestety nie chodzi o mnie a o mojego synka, który właśnie skończył 1 roczek i wyszło mu uczulenie na białko jaja, gluten, mleko, orzechy, pomidor i cytrusy… z grubszych rzeczy to tyle ;/ Ja jestem przerażona, tym bardziej, że u starszego (3,5lat) też pewnie wyjdzie podobnie. A ja nie cierpię gotować ;) ! do tego ledwo nauczyłam się kilku „normalnych” dań i ciast, a tu taka niespodzianka. Poszukiwania zaczynam Drogi Kurczaku od Twojego przepisu na chleb, tyle, że chyba muszę wyrzucić nasiona, bo to jeszcze za małe dziecko. Wyjdzie ten chlebek bez dodatku, czy można dodać w zamian coś innego?
Czy ktoś zna jakąś równie fajną stronę z przepisami dla dzieci alergicznych ;) ?
0
myślę, ze spokojnie mozesz wyrzucić nasiona, nic nie powinno się stać :)
Witam. ja od dawna jestem na diecie bez glutenu i laktozy-czuje sie o niebo lepiej-problemy z nadwrazliwoscia jelita skonczyly sie zoladek tez sie uspokoil. To fakt,ze produkty dla nas sa nieco drozsze,ale uwazam , ze warto zainwestowac w swoje zdrowie. Teraz sa dostepne produkty mleczne,jogurty bez laktozy-aaa produkty skwaszone chodzi o produkty mleczne sa dla nas bezpiczne. Spozywam pieczywo z maki jaglanej lub orkiszowej-zamiast cukru kupcie sobie syrop klonowy lub cukier brzozowy dobry jest tez cukier kokosowy,ale z platkow…ten jest dosc drogi i malo dostepny. Ja kupuje sobie smakolyki bez problemow najszybciej dostepne w przdziale dzieciecym-ciasteczka napoje czy inne sa to produkty bezglutenowe i bez laktozy-usmiechniejcie sie nasza dieta jest spoko-jest wiele przepisow na poczatek polecam je przejzec i zastosowac-pozniej juz sami bedziecie wiedziec co zjadac. Tezymam kciuki za Was i pozdrawiam :)
no ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to był dobry krok, choć czasem skuszę się na jakąś bułkę ;)
Witam. ja od dawna jestem na diecie bez glutenu i laktozy-czuje sie o niebo lepiej-problemy z nadwrazliwoscia jelita skonczyly sie zoladek tez sie uspokoil. To fakt,ze produkty dla nas sa nieco drozsze,ale uwazam , ze warto zainwestowac w swoje zdrowie. Teraz sa dostepne produkty mleczne,jogurty bez laktozy-aaa produkty skwaszone chodzi o produkty mleczne sa dla nas bezpiczne. Spozywam pieczywo z maki jaglanej lub orkiszowej-zamiast cukru kupcie sobie syrop klonowy lub cukier brzozowy dobry jest tez cukier kokosowy,ale z platkow…ten jest dosc drogi i malo dostepny. Ja kupuje sobie smakolyki bez problemow najszybciej dostepne w przdziale dzieciecym-ciasteczka napoje czy inne sa to produkty bezglutenowe i bez laktozy-usmiechniejcie sie nasza dieta jest spoko-jest wiele przepisow na poczatek polecam je przejzec i zastosowac-pozniej juz sami bedziecie wiedziec co zjadac. Tezymam kciuki za Was i pozdrawiam :)
no ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to był dobry krok, choć czasem skuszę się na jakąś bułkę ;)
Przeszłam na dietę bez wszystko (wszystko, co do tej pory było podstawą – pszenica, mleko i cukier) razem z dziećmi (3 l i 6 l) 2 m-ce temu tuż przed okresem Świąt BN – od razu na dzień dobry pierwsze w życiu święta bez glutenu. Zrobiłam pierogi z ciasta kukurydzianego, pieczonego łososia, sałatkę, makówki i babkę jogurtową bez glutenu i jakoś poszło.
W codziennym żywieniu zastąpiłam makaron pszenny kukurydzianym – w Biedronce są aż 3 rodzaje: rurki, świderki i spagetti za 3,99/paczka. W Leklerku (czy jak tam się to pisze) jest dobrze zaopatrzony dział „zdrowa żywność”. Makaron gotuję ze szpinakiem lub sosem pomidorowym (cebulka, czosnek na patelni + szpinak lub koncentrat pomidorowy, a na to potarty kozi twardy ser). Wszelkie zupy jarzynowe to podstawa. Pysznie smakują odgrzane na śniadanie (np. krem brokułowy). Mam problem ze śniadaniami i kolacjami. Wybieram pomiędzy kaszą jaglaną z owocami, płatkami jaglanymi z czymś (np. cynamon + miód), jajkami na miękko, naleśnikami gryczanymi. Wiem, że jem zbyt mało sałatek, ale jakoś nie mogę :/ Do pracy gotuję rano brokuły lub fasolkę szparagową i kładę na kaszę jaglaną do miski. Piekę babki, babeczki, więc też pakuję. Co do mleka – kupuję ryżowe (wiem, ok. 10 zł) ale rzadziej niż zwykłe – do kawy jest fajne, tylko kilka kaw trzeba wypić, żeby się przyzwyczaić, ale potem luz :) W Biedronce jest mleko bez laktozy za 2-3 zł. Cukier u nas to miód lub ksylitol. Sól tylko różowa himalajska, a przyprawy tylko naturalne. Kupuję przede wszystkim produkty jednoskładnikowe – to wytyczna :)
Biblią żywieniową jest dla mnie „Kuchnia polska bez pszenicy” Szloser/Gąsiorowska. Jadłonomia też ma fajne przepisy. Dobrze jest zaprzyjaźnić się z innymi ludźmi na takiej diecie, wymieniać przepisy, zapraszać się na posiłki, piec z dziećmi itp. Coraz więcej jest takich, jak my :)
a podzielisz się przepisem na te pierogi na cieście z mąki kukurydzianej? :)
Przeszłam na dietę bez wszystko (wszystko, co do tej pory było podstawą – pszenica, mleko i cukier) razem z dziećmi (3 l i 6 l) 2 m-ce temu tuż przed okresem Świąt BN – od razu na dzień dobry pierwsze w życiu święta bez glutenu. Zrobiłam pierogi z ciasta kukurydzianego, pieczonego łososia, sałatkę, makówki i babkę jogurtową bez glutenu i jakoś poszło.
W codziennym żywieniu zastąpiłam makaron pszenny kukurydzianym – w Biedronce są aż 3 rodzaje: rurki, świderki i spagetti za 3,99/paczka. W Leklerku (czy jak tam się to pisze) jest dobrze zaopatrzony dział „zdrowa żywność”. Makaron gotuję ze szpinakiem lub sosem pomidorowym (cebulka, czosnek na patelni + szpinak lub koncentrat pomidorowy, a na to potarty kozi twardy ser). Wszelkie zupy jarzynowe to podstawa. Pysznie smakują odgrzane na śniadanie (np. krem brokułowy). Mam problem ze śniadaniami i kolacjami. Wybieram pomiędzy kaszą jaglaną z owocami, płatkami jaglanymi z czymś (np. cynamon + miód), jajkami na miękko, naleśnikami gryczanymi. Wiem, że jem zbyt mało sałatek, ale jakoś nie mogę :/ Do pracy gotuję rano brokuły lub fasolkę szparagową i kładę na kaszę jaglaną do miski. Piekę babki, babeczki, więc też pakuję. Co do mleka – kupuję ryżowe (wiem, ok. 10 zł) ale rzadziej niż zwykłe – do kawy jest fajne, tylko kilka kaw trzeba wypić, żeby się przyzwyczaić, ale potem luz :) W Biedronce jest mleko bez laktozy za 2-3 zł. Cukier u nas to miód lub ksylitol. Sól tylko różowa himalajska, a przyprawy tylko naturalne. Kupuję przede wszystkim produkty jednoskładnikowe – to wytyczna :)
Biblią żywieniową jest dla mnie „Kuchnia polska bez pszenicy” Szloser/Gąsiorowska. Jadłonomia też ma fajne przepisy. Dobrze jest zaprzyjaźnić się z innymi ludźmi na takiej diecie, wymieniać przepisy, zapraszać się na posiłki, piec z dziećmi itp. Coraz więcej jest takich, jak my :)
a podzielisz się przepisem na te pierogi na cieście z mąki kukurydzianej? :)
czesc!
a ja mialam przeboje jelitowe, ze az znalazlam się na sor-ze ( przez biegunki oslablam nardzo, nie moglam wlasciwie nic jesc) i oczywiscie stwierdzili u mnie jelito wrazliwe. ale poniewaz choruje na hashimoto od 4,5 roku, od reki przeszlam na diete bezglutenowa. naczytalam sie w ciagu tych lat na forum, ze diagnoza w wielu procentach byla taka sama u wielu dziewczyn, dlatego nawet nie badam sie gastroligicznie, bo wiem, ze i tak bede musiala trzymac sie tej diety,
przez pomylke zjadlam ostatnio pasztet z ciecirki pomidorowy- bardzo dobry, bez glutaminianu sodu, ale niestety z glutenem. wiecie co sie stalo? pogonilo mnie, czulam sie znowu slabo, bo przez tak duze dolegliwosci zoladkowe, serce nie daje sobie rady tym bardziej, ze przez niedoczynnosc tarczycy, mam lekka arytmie.
dlatego Kurczaku, nie trzeba wiele, zeby postanowic sobie diete. cos jesc trzeba. glutenu juz nie moge, bo odbija sie to na ogolnym moim samopoczuciu, wiec bez problemu przeszlam na diete. nie zycze Ci takich dolegliwosci, ale jesli zlapalyby Cie kiedys, nie bedziesz sie zastanawiala. pozdrawiam i zycze powodzenia!
współczuję naprawdę, ja mam wciąż delirkę na widok bułeczek, ale jakoś się trzymam, choć jak mam naprawdę zły dzień, gdy czuję, że nie dam rady, pozwalam sobie na bułeczke właśnie (no to takie coś dla mnie jak dla innych czekolada) – tak mialam w piątek i w sobotę niestety odczułam to- brzuch jak balon i duży ból :(
czesc!
a ja mialam przeboje jelitowe, ze az znalazlam się na sor-ze ( przez biegunki oslablam nardzo, nie moglam wlasciwie nic jesc) i oczywiscie stwierdzili u mnie jelito wrazliwe. ale poniewaz choruje na hashimoto od 4,5 roku, od reki przeszlam na diete bezglutenowa. naczytalam sie w ciagu tych lat na forum, ze diagnoza w wielu procentach byla taka sama u wielu dziewczyn, dlatego nawet nie badam sie gastroligicznie, bo wiem, ze i tak bede musiala trzymac sie tej diety,
przez pomylke zjadlam ostatnio pasztet z ciecirki pomidorowy- bardzo dobry, bez glutaminianu sodu, ale niestety z glutenem. wiecie co sie stalo? pogonilo mnie, czulam sie znowu slabo, bo przez tak duze dolegliwosci zoladkowe, serce nie daje sobie rady tym bardziej, ze przez niedoczynnosc tarczycy, mam lekka arytmie.
dlatego Kurczaku, nie trzeba wiele, zeby postanowic sobie diete. cos jesc trzeba. glutenu juz nie moge, bo odbija sie to na ogolnym moim samopoczuciu, wiec bez problemu przeszlam na diete. nie zycze Ci takich dolegliwosci, ale jesli zlapalyby Cie kiedys, nie bedziesz sie zastanawiala. pozdrawiam i zycze powodzenia!
współczuję naprawdę, ja mam wciąż delirkę na widok bułeczek, ale jakoś się trzymam, choć jak mam naprawdę zły dzień, gdy czuję, że nie dam rady, pozwalam sobie na bułeczke właśnie (no to takie coś dla mnie jak dla innych czekolada) – tak mialam w piątek i w sobotę niestety odczułam to- brzuch jak balon i duży ból :(
Dzieki Agata,
jest duzo lepiej i twardo trzymam sie diety.
Tez skusilabym sie na buleczke czy swiezutki chlebek, ale slyszalam, ze z glutenu czlowiek ” odtruwa” sie okolo pol roku, co o tym myslicie i jakie znacie teorie na ten temat? boje sie spozyc pare kromek czy bulke, bo dostarcza sie w ten sposob spora ilosc glutenu do organizmu…
co do dzieciecych produktow, tez slyszalam ze sa bezglutenowe, ale nie jest to zaznaczone, skad mam wiedziec, czy sok bobo frut lub inne przysmaki nie maja glutenu?
pozdrawiam
wiesz, nie można też popadać w paranoję, ja staram się unikać tego gdzie jest dużo glutenu i jest ok
p.s. Kurczak, to prawda- po zjedzeniu duzej ilosci zwyklego pieczywa, czy w ogole rzeczy glutenowych tez mialam wzdecia, slabe trawienie, zaparcia wrecz. nie uzywalam pieknie reklamowanych tabletek espu- cos tam, bo po co faszerowac sie chemia.
teraz brzuch jest spoko, jelita mi nie szaleja, wiec poki co warto sie trzymac diety :)
zamierzam piec sobie chleb z dozwolonej maki, ale w 3miescie nie moge znalezc na 100% bezglutenowych mak- glownie gryczanej. jest jedna lokalna firma produkcyjna, ktora ma niby mnostwo polproduktow bez glutenowych, ale po wczytaniu sie- moga wsytapic dladowe ilosci glutenu no i nie kupuje.
nawet jak produkt jest niby calkiem bezglutenowy nie ufam- bo od kilku osob slyszalam, ze nie maja strefy bezpiecznej od glutenu i wszystko pakuja w jednym pomieszczeniu- i te glutenowe i te bezglutenowe, wiec nie ma pewnosci ze kupuje produkt bezglutenowy.
dajcie namiary na dobre bezglutenowe maki! :)
ja kupuje w jakiś sklepach eko, niby bez glutenu…
polecam ci ten chleb, najlepszy!
https://www.eksperymentalnie.com/2014/03/chleb-bezglutenowy-prosty-przepis.html#comment-1836571647
120 g mąki kuku. + 40 g mąki ziemn., 2 jajka, 2 lyżki oliwy
Zagotuj 300 ml wody z oliwą (jak robisz na słono, dosyp z 2 szczypty soli, zioła, itp, jak na słodko, to jakieś słodzidło). Na gotującą wodę wsyp 140 g mąki kuku. Mieszaj energicznie, zgęstnieje. Odstaw na 10 min. Przełóż do szklanej miski, dodaj pozostałe składniki i ugnieć ciasto. Urywaj po kawałku, wałkuj, wykrawaj szklanką kółka i zagniataj pierożki z nadzieniem. Najlepiej wałkuje się ciasto na papierze do pieczenia, bo się nie klei i małym wałeczkiem drewnianym. Trzeba poćwiczyć, bo to ciasto jest delikatne, nie takie, jak z pszennej mąki, ale warto :)
Pozdr!
super dziękuje! a z czym robisz te pierogi?
Co miał celu ten wpis? To że się komuś nudzi i z tych nudów chciałby ale w sumie nie wie po co przejść na dietę eliminacyjną to oznaka arogancji i bezmyślności. Dlaczego (w pewnym sensie) szydzenie z osób na medycznych dietach eliminacyjnych jest tolerowane, a nie jest np. wobec osób na wózkach inwalidzkich? Nie masz aby chęci spróbować pojeździć sobie na wózku w te i z powrotem? Odpoczęły by Ci nogi przecież, tudzież inne części ciała. Co daje dieta bezglutenowa i bez-mleczna to wiedzą wyłącznie osoby ok.30 roku życia, bo właśnie w latach 80′ chore niemowlaki albo krojono, albo wprowadzano im diety (nie dla zabawy jak co poniektórym obecnie czytelniczkom kolorowych czasopism). Powiem ci tylko że różnica w tym co jemy jest ogromna, ale są to efekty wyłącznie długofalowe. Ostateczne efekty będą znane za kilkadziesiąt lat (może młody wygląd, albo zachowanie trzeźwości umysłu?), bo gdy „moda” przeminie, a wraz z nią takie osoby jak ty, to osoby chore nadal będą musiały sobie jakoś radzić.
Co miał na celu ten wpis, przeczytaj jeszcze raz, może zrozumiesz :) I kto tu szydzi? Ja? Ja która na taka dietę przeszłam bo nie toleruję tych produktów? Polecam czytanie ze zrozumienie :)
Chciałem zacytować fragmenty szydzenia, ale wyszło mi że musiałbym skopiować wszystko, więc szkoda miejsca. Nie rozumiem jak można chwalić się publicznie słabą silną wolą… Ale odpowiadając na pytanie:
„Dlatego naprawdę wielki ukłon w stronę osób, którym się udało! Jestem Waszą fanką i błagam zdradźcie swój sposób na to! Na mnie argumenty, że będę lepiej się czuła jak widać nie działają :(”
Nigdy nie będziesz na ścisłej diecie bezglutenowej i bez-mlecznej (nie wiedząc gdzie zakazane składniki się znajdują – a przecież producent pisząc że coś „może” się znajdować sam tego nie wie) ponieważ twój organizm nie generuje takiej potrzeby, a w związku z tym skutków (nie tylko pozytywnych) również nie poznasz. Jeżeli ktoś cierpi na lęk wysokości, to nie ustala czy 2 metry to już za wysoko, czy może 3 metry. To TYLKO I WYŁĄCZNIE generuje jego organizm, a w związku z tym żadna blogerka nie może napisać panaceum dla osób z lękiem wysokości jak mogą się go wyzbyć. Ale wracając do problemów gastrologicznych, indywidualizm tej choroby jest tak ogromny, że najpierw trzeba poznać samego siebie, wsłuchać się w organizm, a potem zwalczać objawy. Jak wspomniałem w poprzednim poście mając kilkanaście/kilkadziesiąt lat choroby za sobą idzie się w tym odnaleźć, ale naprawdę nikomu nie życzę tego. Gdybym mógł ci oddać swoją chorobę i dopłacić 100.000 tysięcy złotych to zrobiłbym to w tej chwili i wówczas nie potrzebowałabyś żadnych sekretów silnej woli, bo miałbyś bardzo prosty wybór, albo życie, albo śmierć.
Jeszcze raz Ci napiszę: nie szydzę z osób chorych na celiaklię! A Tobie szczerze współczuję. Domyślam się, że moje objawy i nieprzyjemności związane z glutenem nie są tak poważne jak Twoje, że pozwalam sobie na grzeszki, choć ostatnio prawie wcale, zauważ, że ten post ma ponad 1,5 roku ;)
Niczego się nie domyślasz, a ponadto nie jesteś w stanie wiedzieć czy unikasz w pełni produktów bezglutenowych czy nie, bo jak wspomniałem wyżej (codziennie dziękuj za to komu tam chcesz) twój organizm nie generuje takiej potrzeby, a w konsekwencji sam nie wiem, czy osoba zdrowa unikając produktów spożywczych które spożywają miliardy ludzi na świecie sama nie robi sobie psychicznej krzywdy. Zobacz – są ludzie uczuleni na promienie słoneczne, czyli wychodzą z domu wieczorem i to jest ich jedyne lekarstwo koniec kropka. Ludzie zdrowi czytali/słyszeli, że promienie słoneczne są szkodliwe, ale również nie wiedzą niby dlaczego i co im realnie grozi? I zapewne nigdy się tego nie dowiedzą, ale dla zaspokojenia własnego sumienia kładąc się plackiem na piasku smarują się jakimś olejkiem, na oczy zakładają okulary i wsio. Tutaj też zabawne jest, że większość konsumentów nie wie czym się różni olejek ze 100% ochroną spf 15 od 100% ochrony spf 30 itd… czy też jak sprawdzić czy okulary mają 100% filtr UV(B,C). I BARDZO DOBRZE! I SĄ SZCZĘŚLIWI! BO TA WIEDZA JEST IM ZBĘDNA! A nieszczęśliwcy tacy się urodzili, dooooskonale potrafią z tym żyć i wiedzą jak sobie radzić oraz u kogo szukać konsultacji. Ale wracając… nie rozumiem co u niektórych z was spowodowało tak ogromne zaangażowanie w prowadzenie diet, a jeszcze bardziej stawanie się doradcami jak poniżej „wiesz, nie można też popadać w paranoję, ja staram się unikać tego gdzie jest dużo glutenu i jest ok”… Jeżeli ktoś ze względu na paranoję właśnie, tudzież hipochondryzm wszedł w temat diet, to dlaczego z tego samego powodu odmawiać mu tej wątpliwej przyjemności? Jestem naprawdę żywo zainteresowany (a cierpliwości w tym temacie mam na jakieś 80 lat) czy ta moda długo się utrzyma. Czy jestem agresywny w swoich wypowiedziach? Być może, ale nadal czytam tekst pod którym jest ten komentarz oraz na „pytania niby retoryczne” w nim zawarte i nadal jestem zdumiony. Co najmniej jakby dieta bezglutenowa i bez-laktozowa były jedynymi dietami z którymi osoby chore muszą sobie radzić. Ogólnie produkty made in Poland nie są fajne i tutaj wypadałoby obserwować bardziej swój organizm, niż czytać jakieś bzdety z kolorowych czasopism, buziaki.
Powinieneś przejść na dietę eliminującą jad…
ja nie widzę sensu diety eliminacyjnej. trzeba uważać prawie na wszystko, nie mówiąc już co będzie jak cię ktoś czymś poczęstuje. Kupuję Lactaza Prebi -mam enzym na trawienie mleka i problem z bańki
Właśnie przeszłam na dietę bezglutenową i bezmleczną, od 5 dni. A ponieważ kiedyś moja córka była przez kilka lat na ścisłej i restrykcyjnej diecie-to pomyślałam -ona dała i to na dużo gorszej -to co ja nie dam? I pewnie dam radę, ale dobry Boże-nosi mnie od lodówki do skrytki -zupełnie jakbym była na odwyku. i nawet jak się złamię i coś od czasu do czasu podgryzę-to się świat nie zawali, ale co najwyżej trochę poboli, po czym zagryzę zęby i znów wrócę do diety. Ale fajnie jest przeczytać, ze komuś też było trudno, ale się udało. I można się przyzwyczaić. Właśnie tak samo zamierzam
dasz radę. Ja przez 2/3 życia codziennie jadłam minimum 1 serek wiejski. Wszyscy mnie kojarzyli z serkiem wiejskim i jak do nich jechałam zawsze były w lodówce. Ba, nawet w każdej torebce, plecaku, walizce mam łyżeczkę, na wszelki wypadek… a od ponad 3 miesięcy nie zjadłam ani jednego serka wiejskiego. Nawet już o nim nie myślę. Da się !
Skąd sie bierze przekonanie że w mleku kozim to już laktozy nie ma? Bo cena?
z niewiedzy, ale masz rację, poprawiłam we wpisie, dowiedziałam się jakiś czas temu o laktozie w mleku kozim, ale nie wiedziałam że w tym wpisie jest ta informacja
dzięki!
Drobnocha, ja się dopiero uczę bo okazało się ze muszę i laktoze i gluten odstawić. Ale widzę ze z tymi kozimi serkami to popularny błąd.
bardzo popularny, sama żyłam w niewiedzy przez długi czas, choć nie znoszę nabiału koziego więc go nie jadłam :) zupelnie zapomniałam że w tym wpisie ten błąd popełniłam
Tzn że w kozim jest? Pytam, bo nigdy nie piłam, a cały czas szukam alternatyw.
tak, nawet więcej jest laktozy niż w krowim
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za odpowiedź. Zawsze (tzn od kiedy jestem na diecie)myślałam że mleko kozie jest bez laktozy. Z góry za to przepraszam, ale internet daje rózne informcje niekoniecznie zgodne z prawdą. Nie zawsze też mam ochotę konsultować sie z lekarzem, choć to w Nim opieram swoje leczenie.
Tak sobie teraz myślę: Czy laktoza wystepuje w każdym zwierzęcym mleku ?
tego niestety nie wiem
ja także tak myślałam, ale dietetyczka mnie uświadomiła że jestem w błędzie, kozie nie ma innych alergenów, które też uczulają, ale laktozę posiada
Wpis cudowny. Uśmiałam się, bo mam tak samo jak Ty. Tyle, że ja jestem na początku drogi. Muszę przejść na taką dietę ze względów zdrowotnych, jednak nie dość, że będę płakać za mlekiem i makaronem, to jeszcze wydaje mi się to tak obrzydliwie modne, że aż wstyd się będzie przyznać, że nie jem glutenu i laktozy :P Pozdrawiam gorąco i mimo (jak widziałam) szczypty hejtu w komentarzach niektórych, którego sianie wydaje mi się zbędne, uważam, że takie wpisy są potrzebne, bo teraz wiem, że nie jestem sama w swej niedoskonałości i niekonsekwencji.
dasz radę bo zobaczysz że warto, bo czujesz się dużo lepiej
ja czasem grzeszę, choć coraz rzadziej, bo każda minimalna ilośc glutenu to walka od nowa
dziękuje za miłe słowa :* i polecam moje przepisy, sprawdzone i naprawdę smaczne :)
Da sie zrezygnowac z nabialu i glutenu , ale wszystko powoli , by przygotowac organizm do takiej diety.. dowiedzialam sie kilka dni przed swietami ze nie moge produktow mlecznych , a co za tym idzie wszedzie gdzie jest mleko musze odpuscic i zrezygnowac, ciezka walka , szczegolnie jak dla osoby uwielbiajacej slodkosci i czekolade.. jogurty sojowe nie sa zle, mozna polubic, juz nie patrze na zwykle.. kawa , mleko sojow badz smakowe ale rowniez na soji, w miescie kawa na mleku sojowym rowniez, inaczej smakuje zimne a cieple mleko.. ciezko bylo sie przestawic , ale jak sobie pomyslisz ze te bole brzucha Cie tak mecza, czy jest sens tak cierpiec , jesli kozna sobie pomoc , majac produkty, drozsze ale mysle ze warto, w koncu zdrowie mamy tylko jedno wiec warto o nie dbac ;) pozdrawiam i powodzenia
ale wiesz że przetwory sojowe wcale nie sa takie zdrowe?
Ja ostatnio postanowilam ze dowiem sie co mnie uczula i wyszło albumina bialka wołowego…Ciesze sie ze wiem i zaczelam jesc inaczej…chleb bez glutenu i bez dodatku mleka….mam nadzieje ze objawy zoladkowo jelitowe beda znikac…kocham jesc warzywa wiec mysle ze nie bexzie az tak źle….