Jakiś czas temu Tilia pisała, że najbardziej w pieczeniu chlebów i bułeczek kocha troskę. Troskę o ciasto, o drożdże, które rozwijają się w nim i wraz z nim rosną, o jego wyrastanie i brązowienie w piekarniku.
Można by zapytać, ale jaka troska, gdzie, po co i o co.
No troska, bo z chlebem jest jak z dzieckiem, bez naszej pomocy i troski nie powstanie. Potrzebuje opieki na każdym etapie wyrastania i pieczenia. Najpierw wymaga połączenia składników, zupełnie jak plemnika z jajeczkiem. Potem dokładnego wyrobienia, zjednoczenia z pozostałymi składnikami. Ostawienia na jakiś czas by odpoczęło od naszych dłoni i ponownego dopieszczenia i uformowania w zgrabny bochenek. A potem, już w piekarniku, mimo, że rośnie sam to wymaga ciągłego doglądania, czy idzie w górę, czy się rumieni, czy nie ma przez przypadek dość i chce już wyjść z pieca. A gdy za szybko się zrumieni, my troskliwie otulamy go folią, by doszedł już tylko w środku.
A my przez cały ten proces chodzimy wokół niego, chcemy obserwować jak wyrasta, być przy każdym etapie jego dojrzewania. I mimo, że na czas wyrastania możemy spokojnie zająć się czymś innym, to i tak co chwilę do niego zaglądamy, podnosimy ściereczkę i cieszymy się z każdego cm o który urósł.
A gdy wyjdzie już z pieca, rumiany i pachnący jesteśmy dumni, że tak pięknie o niego zadbaliśmy, że to dzięki nam jest tak pyszny i pachnący.
A gdy coś się nie uda, jesteśmy na niego źli, że poświeciliśmy mu czas i energię, a on nie docenił naszej troski i jak zbuntowany nastolatek zrobił nam na przekór. Jednak, tak czy siak, jest dla nas czymś ważnym, wyszedł czy nie, ale powstał dzięki nam.
Dla mnie pieczenia chleba to właśnie jak opieka nad dzieckiem. I nawet jak nie wyjdzie, będzie płaski lub blady, staram się nim cieszyć i nie obrażać na niego ;)
Ten chlebek upiekłam jakiś czas temu. Znalazłam przepis na chleb żytni razowy. Ot miałam więcej czasu, zakwas wymagał dokarmienia, a ja miałam ochotę na zupkę. A do zupki najbardziej smakuje mi chlebek, najlepiej razowy. Sam lub z jakimś pomidorem czy innym warzywem.
Zupka to misz masz tego co miałam w zamrażalniku i lodówce. Ugotowałam, zmiksowałam i posypałam fetą. A że fety mi zostało to na kromalach razowca ja położyłam. I tak miałam pychotkowy obiadek :) Do tego bardzo sycący, bo zupa gęsta, a chlebek dość ciężki i mokry, czyli taki dobrze zapychający ;).
Zupa krem z zielonych warzyw z fetą
1 porcja
– 250 ml bulionu warzywnego
– 100 g zielonych szparagów
– 60 g groszku
– 100g szpinaku mrożonego lub świeżego
– ząbek czosnku
– sok z cytryny- łyżeczka
– pieprz
– natka pietruszki
– feta
Warzywa ugotować na parze. Czosnek posiekać i podsmażyć na maśle, zalać bulionem. Do bulionu wrzucić warzywa, dodać sok z cytryny i doprawić do smaku pieprzem. Posypać natką i fetą.
Przepis na chleb Żytni razowy
za Patrycją z moimi modyfikacjami
Wieczór poprzedzający pieczenie
Zaczyn:
•50 gr aktywnego zakwasu żytniego razowego o temp pokojowej
•150 gr maki żytniej razowej
•300 gr wody
Składniki zaczynu wymieszać, szczelnie przykryć i odstawić na 12-24 godz.
Dzień pieczenia
Ciasto właściwie:
•320 gr zaczynu zakwasowego (z dnia poprzedniego)
•280 gr wody
•480 gr maki żytniej jasnej lub razowej(ja: 1/2 takiej i 1/2 takiej)
•10 gr soli
Zaczyn dokładnie wymieszałam z woda.
Następnie wsypałam make i sol i krotko wyrobiłam (2-3 min). Ciasto powinno być lepkie.
Mokrymi dłońmi przełożyłam je do foremki (dł. ok. 20cm)nasmarowanej masłem i wysypanej otrębami.
Przykryłam naoliwiona folia i pozostawiłam do wyrośnięcia w lekko podgrzanym piekarniki (ok. 28 st.C).
Chleb jest gotowy do pieczenia gdy urośnie 1/2 cm ponad foremkę. Wtedy jego wierzch smaruje oliwa.
Piekłam w 210 st. C przez 15 minut.
Po tym czasie zmniejszyłam temp. do 190 st. C i piekłam dalsze 40-45 minut.
Studziłam na kratce.
Chleb można kroić po zupełnym ostygnięciu.
42 Responses
Wiesz co…napisałaś czystą prawdę. Z chlebkiem jak z dzieckiem. Pięknie to wszystko ujęłaś i z jednej strony buzia się usmiecha, z drugiej troszkę łezka jakby w oku się kręci. Bo to prawda – wszystko dzięki nam, doglądamy, troszczymy się, pilnujemy, okrywamy, otulamy :)
I mamy nadzieję, że będzie piękny i dobry.
Takoż chlebek jak i dzidziuś :)
Buźka na dobry wieczorek.
Dziękuję za piękny opis, wzruszyłaś mnie .:)
oh jakaś tkliwa ostatnio ;) buziole kochana i dziękuje :*
A jakoś tak. Wiesz, początek roku szkolnego, dziecię mi do 1 klasy poszło no i przeżywam, jak to mamusia ;)
Buźka:**
Więc tak Księżniczko ;)
Jeśli powiesz mi kiedykolwiek że piszesz głupoty to rzyrzekam że wyskrobię pieniądze na bilet, przyjadę do Ciebie i Cię pacnę :) Mocno!
Zgadzam się w 100%! W każdy wypiek się wkłada dużo srca. A jak nie wyjdzie? Trudno :) Uda się następnym razem :)
Buzia duża :*
Majanko o jakie Twoje dziecię już duże! Gratki :)
Polko rzyrzekasz sobie? hmmm ale wiesz co to rzyrzekanie bardzo kuszące jest !
CHyab zaraz zmienię priorytet wydatków na następne miesiące :P
Chyba*
No duże, duże już.
Dziękuję :)))
bułeczkami go karmisz to rośnie jak na drożdżach ;)
Hy hy hy ;)
Zgadza się :)
i prawidlowo!
Princess, Ty Matko Polko ;)P
Rozumiem, że klon Bliźniaka sprawuje się jak na grzeczne dziecko przystało – dobrze? ;)
Oczko, bo wiesz co no nie ;) Takie chlebowe dziecko se choć zrobię ;p
Klon blźniaka grzeczny i posłuszny :)
Chlebowe dziecko przynajmniej nie pyskuje ;))
No i fajniutki Ci obiadek wyszedł, bardzo nawet :-)
Ja teraz drżę o moje jutrzejsze chlebowe dzicko co to siedzi sobie w lodóweczce… Co z niego wyrośnie?
może gruszki na sośnie? ;p
Cudnie ujęłaś sedno chleba :) A ucztę miałaś niebywałą :)
a dziękować :)
hmmm… ja jak się biorę za chleb to muszę miec dobry humor, inaczej mi nie wyjdzie, nie ma bata, juz tak mialam…
dla pieczywa musze miec i usmiech i czas… w innym razie wyjdzie nic innego jak Porazka przez duze P…
no bo do chleba trza mieć, jak to sie mówi, serce ;)
ładnie to napisałaś :)
a dziękuje :)
o, pięknie to napisałaś
mam całkiem podobna odczucia związane z pieczeniem chleba
choć robiłam go zaledwie kilka razy to zawsze towarzyszyło mi takie podekscytowanie, obawa czy się uda
pilnowałam go na każdym kroku
z przejęciem wkładałam do piekarnika
i obserwowałam jak się zmienia
jest coś magicznego w domowym pieczywie, coś co nie dotyczy przygotowywania wszystkich innych potraw, obojętne czy ciast czy obiadów
Aż się oblizałam na widok zupki :) Mniam
asiejo ta magia chyba wynika stąd że chlebów nie pieczemy tak często
Kasiu :)
raczej śliwki na wierzbie ;p
no właśnie nie! :P
Jak zwykle świetnie napisane i pyszności pokazane:)
a dziękuje ślicznie i witam po urlopie :)
A więc jakby na to nie spojrzeć – instynkt macierzyński przy pieczeniu chleba najważniejszy :)Wszystko to rogrywa się w oszalamiającym tempie bo oto rodzi się piękne, wyrośnięte, pachnące dziecko i już dzień później staje się czerstwym staruszkiem….
aga-aa, ladnie opisane, cieplo jak lubie! wiesz, moja Mama zaczela ostatnio mowic „Ona, On i Zakwas”, wiec to cos podobnego, wiele z nas pewnie podobnie to odbiera :-)
desmond już sobie tak nie dodawaj ;p żartuje ofkorse ;)
a co do instynktu mam go tylko w stosunku do chleba ;)
Buruuberii fakt! Ja jak chcę wyjechać gdzieś na dłużej to mam najwiekszy problem z zakwasem… z kim go zostawić ;)
Ojej Aga… Tak pieszczotliwie o chlebie… :) Ładnie. :)
A ja chyba tez najbardziej lubię ciężkie i mokre chleby razowe. Może nie dlatego, że zapychają, ale dlatego, że dobre i zdrowe. :)
podobno zdrowe, ale ja mam po nich zgage no ;p
No Aga to jest nielada problem, ostatnio wiedzac ze przez kilkanascie dni nie bede miec piekarnika po reka po prostu zakwas zaszuszylam, smutno tak jakos wyglada, ale mam nadzieje ze za kilka dni bedzie szalenstwo :-)
Chyba coś w tym jest. Jestem wielodzietną matką, bo jak już to piekę tylko bułeczki :) Chleba jeszcze nie próbowałam, jakoś się go boję. Chyba nie dojrzałam na tylę do macierzyństwa.
Zupa bardzo mi się podoba :) Ma taki piękny kolor. Szparagową lubię ale w troche innej wersji :) Chociaż ja jestem miłośnikiem wszystkich warzyw, więc pewnie i tak będzie mi smakować.
Buruuberii pomyśl, że zrobiłaś dla niego co najlepsze ;)
Dziwnograj przeczytałam: wielodzietną matką i mało z krzesła nie spadłam ;) dobrze, ze bułeczek :)
a w jakiej wersji lubisz szparagową ?
A ja mam trójkę dzieci a chleba prawie nie piekę – tylko czasami drożdżowy! Pewnie dzieci pochłaniają całą moją troskę i na chleb nie starcza :(
oj a spróbuj upiec jakiś prosty, co?
Tak myślałam (przeczytawszy tytuł), że będzie o chlebie.
I ładnie napisane, niegłupio!
PS ja tez z tych lubiących twarrrrde gruszki!
rozumiemy się tytułowo ;)
twarde gruszki są najsmaczniejsze :)
Eee tam, niby za aborcją nie jestem, ale więcej takich dzieci mieć nie chcę! Bo to pierwsze było surowe w środku, a do drugiego mi się, jak na razie, nie spieszy. Może w przyszłości ;)…
oj daj się namówić na więcej ;)