Nie ma co, ale pieczenie chleba spodobało mi się i to bardzo. Tak bardzo, że podjęłam wyzwanie i postanowiłam wziąć udział w Weekendowej Piekarni.
Chlebek zaproponowany przez Ptasie zapowiadał się smaczny, a do tego prosty w wykonaniu. Tilia to potwierdziła, a Ptasia rozwikłała wszelkie nieścisłości. Wszystko wskazywało na to, że będzie dobrze, że chlebek się uda, a ja będe chodzić dumna jak paw :)
No niestety nie wszystko poszło tak jak trzeba…Czemu? A to z kilku prostych powodów. Jednym z nich było moje kombinatorstwo i lenistwo, drugim brak wprawy, trzecim fakt, ze pierwszy raz piekłam coś sama.
Początkowo szło gładko. Ciasto ładnie rosło, nie stwarzało problemów. Schody zaczęły się, gdy trzeba było uformować prostokątny bochenek wg. instrukcji Tatter. Prawdopodobnie za słabo skleiłam ciasto i podczas wyrastania zaczęło się brzydko rozłazić.
Tilia poradziła jeszcze raz wyrobić, złożyć i dać mu ponownie wyrosnąć. Ale tu ujawniła się leniwa natura princesski oraz zbliżająca sie godzina kolacji, a że zaplanowałam na nią kanapki z tym chlebkiem, nie było mowy o ponownym wyrabianiu.
Postanowiłam pokombinować. Przypomniałam sobie nauki Mistrza, że jak sie posmaruje olejem to ciasto nie bedzie w tym miejscu rosnąć. Pomyślałam więc, ze jak tu i tu posmaruję, to tu ie wyrośnie, tam wyrośnie i w efekcie wyjdzie normalny bochenek. Jednak za bardzo się rozbrykałam z nowym pędzelkiem i posmarowałam cały chleb, zapominając o wszelkich naukach! I miałam swój efekt końcowy w postaci chleba o dziwnym kształcie, niskiego jak placek, ale za to bardzo smacznego :)
Widząc chlebek u Atinki, zawstydziłam się niemiłosiernie i stwierdziłam, że nie będe się kompromitować pokazując swoje „dzieło”. Jednak po chwili namysłu stwierdziłam, że czemu mam się wstydzić. Przecież chleb wyszedł smaczny, tylko niski. Jak pokaże co mi wyszło, to może otrzymam jakieś dobre rady na przyszłość, no i zapamiętam by nie szaleć moim pędzelkiem wypaćkanym w oleju.
Tak więc moja Weekendowa piekarnia zakończyła się pół-porażką. Chleb sie upiekł, był smaczny, o prawidłowym miąższu, tylko o lekko zwichrowanym kształcie ;-)
Po prostu trzeba będzie pojechać na naukę składania prostokątnych bochenków do stolicy lub ponownie ściągnąć stolicę, a dokładniej Mistrza i drugiego ucznia Mistrza do Kurnika :)
Bardzo proszę się nie śmiać tylko dobre rady dawać ;p
Chleb bananowy lekki jak piórko za Ptasią:
Składniki zaczynu (sponge): 80g (1/2 szklanki + 1 łyżka) mąki pszennej (użyłam luksusowej wysokobiałkowej, ale można użyć zwykłej), 103 g wody* w temp. pokojowej, 1 łyżka (20g) miodu, 1/4 łyżeczki drożdży instant lub 2.5g świeżych
Składniki zaczynu mieszamy w misce, roztrzepujemy trzepaczką, by wprowadzić powietrze (ok. 2 min). Ciasto będzie przypominać gęstą masę np. naleśnikową. Nakrywamy folią, odstawiamy na chwilę, podczas której przygotowujemy sobie pierwsze trzy składniki z:
Składniki ciasta chlebowego: 207g (ok. 1 1/2 szklanki) mąki pszennej jw., 3/4 łyżeczki drożdży instant lub 7.5 g świeżych, mleko w proszku, najlepiej odtłuszczone – 2 łyżki/20 g*, 4 łyżeczki (18,5g) miękkiego masła, 1 większy, bardzo dojrzały banan (113g/1/2 szklanki), lekko zmiażdżony, 1 łyżeczka soli
*Jeśli nie mamy mleka w proszku, zastąpmy wodę w zaczynie mlekiem w temp. pokojowej, najlepiej chudym
Mieszamy razem mąkę (jeśli będziemy wyrabiać ciasto ręcznie, nie w mikserze, możemy odłożyć ok. 40g z tych 207 g, i dodać je ew. – lub nie – przy wyrabianiu ciasta po wyrośnięciu – ja tak zrobiłam, i musiałam mąkę i dodać, i trochę podsypać, więc: jak uważacie, dodajcie wszystko, albo trochę odłóżcie), drożdże i mleko w proszku, jeśli używamy. Zasypujemy tą mieszanką zaczyn (sponge), przykrywamy dokładnie folią i odstawiamy na 1-4 h w temp. pokojowej (lub na 1 h w temp. pokojowej i potem do lodówki na 8-24 h; w przypadku leżakowania w lodówce wyjmijmy zaczyn z lodówki na 1 h przed dalszym wyrabianiem).
Po tym czasie dodajemy do ciasta banana i masło, w przypadku miksera, i wyrabiamy krótko ciasto. W przypadku ręcznym – to samo, ale z solą. Odstawiamy nakryte folią na 20 min. Po tym czasie wyrabiamy ręcznie lub mikserem (w tym ost. przypadku wcześniej dodajemy sól) elastyczne, gładkie ciasto. W przypadku wyrabiania ręcznego – jeśli ciasto się klei, dodajemy odsypaną mąkę, jeśli się zdecydowaliśmy na odsypanie. Ciasto może się lekko lepić do palców, ale tylko lekko. W mikserze: jeśli będzie za suche, dodać odrobinę wody.
Wyrobione ciasto odstawiamy do wyrośnięcia w natłuszczonej, nakrytej folią misce, na 1-2 h, aż się podwoi. Po tym czasie wyjmujemy na blat, rozpłaszczamy delikatnie – nie zanadto, by nie odgazować za bardzo – w prostokąt i składamy w paczuszkę lub 2 x w list (tu i tu Tatter pokazuje składanie bochenków prostokątnych). Ponownie odkładamy do wyrośnięcia, na kolejne 1-2 h. Po tym czasie formujemy właściwy bochenek prostokątny. Umieszczamy w natłuszczonej małej keksówce (na ok. 500 g bochenek, ok. 12×22 cm lub podobnie). Nakrywamy natłuszczoną folią i dajemy wyrosnąć 1 1/2-2 h, aż lekko przerośnie brzeg keksówki. Lekko naciśnięte dobrze wyrośnięte ciasto wróci powoli na swoje miejsce.
Piekarnik nagrzać do 250 st. 1 h przed pieczeniem, jeśli mamy kamień; jeśli nie, nagrzać w nim blaszkę do pieczenia, na którym postawimy keksówkę. Pieczemy w naparowanym piekarniku 5 minut, skręcamy temp. do 190 st., pieczemy 15 min, i do 180 st. – na 10 minut. Gdyby wydawał się Wam zbyt brązowy, można przykryć folią. Gotowy chleb będzie brązowy z wierzchu, a patyczek suchy. Opcjonalnie, po wyjęciu z piekarnika, gorący chleb można posmarować łyżeczką stopionego masła.
21 Responses
Zwichrowany kształt? :) Jest piękny. Taki swojski. Mnie bynajmnie się bardzo podoba :) Pozdrawiam
Dziękuje kochana, ale porównując do chlebka Atinki mój to taka mała pokraka ;p
Och, naprawdę, spodziewałam się jakiejś… pupy co najmniej. Jest naprawdę dobrze!
Btw, Ago, zastanawiam się, czy ja sama nie nakręciłam z tym składaniem. Bo instrukcje Tatter są bdb, ale zakładają rośnięcie w koszyku, z kŧórego potem ciasto wyjmujesz, odwracając do góry nogami do pieczenia i wsuwasz na blachę! A w keksówce trzeba ułożyć złączeniem do dołu, o czym w ogóle nie pomyślałam, tj. nie pomyślałam, by to zaznaczyć – przepraszam. Innymi słowy, wszystko dobrze zrobiłaś, tylko to złączenie powinno być do dołu.
Sliczny chlebek! moj wlasnie wyrasta po raz ostatni i powiem Ci w sekrecie, ze ja tez nie potrafie skladac ;)
Ago, to jeszcze raz ja: wyrzuty sumienia mnie gryzą i mam nadzieję, że się nie zrazisz do pieczenia – bo szkoda by było! Chleb naprawdę prezentuje się dobrze. Mój pierwszy w życiu był dużo, dużo brzydszy (i go zgniotłam, jak próbowałam sprawdzić, czy się dopiekł!)
Agatko, super chlebek Ci wyszedł :) A że niski, to mogła być też wina za długiej keksówki – my z Oczko też użyłyśmy tej samej co i Ty i nam też wyszły dosyć płaskie, choć bardzo smaczne :))) Jutro pewnie wrzucimy do nas na blogi, to sama zobaczysz :))) No i co do złożenia, to niestety po fakcie też się o tym, co już Ptasia powyżej napisała, zorientowałyśmy z Oczkiem – złożeniem do dołu ;p hihihi – lekcja na przyszłość :)))
A tymczasem to mnie prześladuje to choróbsko i wciąż jestem chora :((( i już grrrr mam tego dosyć :((( Dziś Oczko była świadkiem postępującej choroby i gorączki u mnie i mam nadzieję, że jej nie zaraziłam. Ale i tak strasznie się cieszę z tego wspólnego pieczenia i tez z Twoich sukcesów, zarówno pieczeniowych jak i nałogowych :)))
Buziaczki Ci gorące przesyłam i dobrych senków życzę :*** Trzymaj się cieplutko i mocno, a z każdym dniem walka z nałogiem będzie coraz lżejsza, tak jak i z każdym upieczonym chlebkiem, każdy następny będzie piękniejszy :))) Buźka :*
Ptasiu kochana, no własnie sama mogłam pomyślec by odwrócić chlebek, zwłaszcza, ze Tilia o tym wspominała ;)
Nie miej wyrzutów sumienia, naprawdę. Nie zraziłam się do pieczenia, czego dowodem jest fakt, ze po tym chlebku upiekłam drugi, fakt nie ten sama, ale trochę prostszy. Poza tym bananowy juz znikł, nawet sąsiadowi smakował :)
Anooshka trzymam kciuki :*
Tiliuś marsz do łóżka! ślę buziole znad stosu kserówek na przyszłotygodniowy egzamin, którego bądź co bądź nie powinno być! Profesor sobie chorował a my cierpimy, zamiast pisać pracę magisterska :(
Agatko, chlebek ma kształt nie zwichrowany, tylko ciekawy:) Gratulacje! Bardzo udany debiut. A składać też nie składałam mojego chlebka, tylko włożyłam do foremki i troche ugniotłam ręką :)
Agatko zupełnie nie rozumiem co Ci się w tym chlebie nie podoba. że trochę niski to się nie przejmuj. widziałam, że już Ptasia Ci napisała, żeby do keksówki złączeniem w dół dawać. Nic się nie martw, pierwsze koty za płoty! Następnym razem będzie lepiej. Nabierasz doświadczenia i każdy następny chlebek będzie lepszy! Cieszę się, że się nie zraziłaś i nadal będziesz uczestniczyć w Weekendowej Piekarni. Powiem Ci, że dzięki tej Piekarni i Margot nauczyłam się piec chleby na zakwasie i jestem z tego bardzo zadowolona:) Pozdrawiam serdecznie:)
Kasiac dziekuje
Atinko a w jakiej formie piekłaś, że ci taki ładny urósł?
Princess, no przeca on się superancko prezentuje. Tilia już napiasła o tym złączeniu, no własnie – też doszłyśmy do tego po czasie, ale na przyszłość jak znalazł ;))
Fajnie wygląda, no i najważniejsze, że smaczny był :) No i testera miałaś, więc i ocenę obiektywną też. Pierwszy samodzielny wypiek – gratki ogromniaste i wór buziaków! :)**
U nas będą jutro się wdzięczyć ze zdjęć.
A Ty Tiluś, jak teraz to czytasz – już do łóżka i cały dzień proszę mi leżeć i te ponad 1200 zdjęć przeglądać kurując się przy okazji ;))
Buziaki i uściski Princess :))***
Zemfi czyżby S. znowu film kręcił?
Aga, chlebek wyszedł Ci slicznie! Kształt ma swojski, prawdziwy, domowy, nie wiem jak to określić.. podoba mi sie, naprawdę! Nie masz się czego wstydzić.
Kromeczki są bardzo ladne, miąższ super. Na pewno pyszny jest :)))
Wszędzie go widzę i żąluję , ze nie zdecydowałm się zrobić.
Pozdrawiam cieplutko :))
Aga ,on jest tylko do góry nogami…
A jest taki jak trzeba ,pięknie wyrośnięty
Super wyszedł!
Majanko żałuj, bo jest naprawdę prosty, w smaku wyszedł doskonały, przynajmniej tak mi sie wydaje ;)
Margot dziekuje :) czyli jest taki jak ja- czasami mam wrażenie, że jestem na tym świecie w nie takiej orientacji jak trzeba ;)
Prawie film z tego wyszedł hehe ;))
Aga,ja uwielbiam te twoje wpisy i wiesz one nie są ,,do góry nogami”
A gdyby tak wszystkim tak samo wychodziło to by było nudno ,prawda?
Chleb mi się podoba i wpis
Piękny chlebek! bardzo smacznie wyglada, ja uwielbiam w chlebie wszelkie spękania…one sa najsmaczniejsze i dodaja uroku!
Pozdrawiam.
O i tutaj piękny chlebek bananowy. :) Ja to okropna jestem i zazdroszczę tych pięknych wypieków wszystkich, a przede wszystkim czasu, którego nie mam aż tyle, a mieć bym chciała, bo wtedy z kuchni bym w ogóle nie wychodziła. ;-)
dziekuje dziewczyny :*
Margot ;)
Kass przynajmniej widać, że to aj robiłam ;)
Małgosiu ja ostatnio wpadłam w manię pieczenia…a czasu nie mam, po prostu nie robię tego co powinnam, a piekę ;)
a biorąc pod uwagę fakt, że mam kawalerkę z aneksem kuchennym to z kuchni wcale nie wychdozę ;)