Chleb z płatkami owsianymi i jabłkami

Ta sobota dała mi się we znaki.
Nie dość, że wstałam później niż planowała, to jeszcze byłam nie wyspana!
Ale miałam trochę rzeczy do zrobienia i plan należało wykonać.
Jedną z nich było upieczenie chleba z płatkami owsianymi i jabłkami, który zaproponowała Zawszepolka, gospodyni już 31 edycji Weekendowej Piekarni. Jednak, właśnie ten chleb tak namotał w moim planie. No dobra nie chleb, nie mam co obwiniać biedaka, raczej powinnam zwalić winę na to, że wstałam z łóżka nie tą nogą co trzeba i to pociągnęło za sobą ciąg niepowodzeń.

Płatki owsiane, występujące w przepisie, zalałam wrzątkiem dnia poprzedniego, przykryłam talerzykiem i rano nie musiałam czekać, aż ostygną. Jabłko starło się w miarę szybko, choć przyznam, ze nie znoszę używać tarki. Wszystkie składniki przygotowałam, wymieszałam i zgodnie z przepisem odstawiłam na 10 min. Trochę zastanawiał mnie fakt, że ciasto jest bardzo klejące i jak tu potem z tego bochenek uformować.
Ciasto przełożyłam i odstawiłam na kolejne 10 minut, po czym przeczytałam u Zawszepolki, że lepiej wody dać mniej, bo zbyt luźne ciasto wychodzi. Oczywiście wcześniej przeoczyłam ta informację, bo to u mnie norma…
I wtedy jakiś nerw mnie dopadł, ze juz z miską nad śmietnikiem stałam. Stwierdziłam, że nie będę marnować prądu na coś co pewnie i tak nie wyjdzie.
Jednak potem pomyślałam, że nie no, choć spróbuję. Włożę do keksówki, jak nie wyrośnie to wtedy sie poddam. Jak pomyślałam tak też zrobiłam.
Pierwsze wyrastanie przebiegło pomyślnie, znaczy tego nie wiem, po prostu po 2 godzinach ciasto przełożyłam do naoliwionej keksówki.
Po 1,5 h ciasto prawie nie drgnęło (wg. przepisu powinno podwoić swoją objętość). Dlatego rozgrzałam piekarnik i keksówkę postawiłam przy jego cieple. W sumie ciasto wyrastało mi ok. 3 godzin w cieple.
Myślałam, ze ducha wyzionę. Byłam potwornie senna, ale bałam się iść zdrzemnąć, bo nie wiedziałam czy ciasto nie ruszy za bardzo i nie przerośnie mi. I tak walczyłam ze swoim zmęczeniem, klejącymi oczami i nerwami.
Ostatnie 20 minut piekłam już bez keksówki, aby chlebek ze wszystkich stron się zarumienił.
Wyszedł taki jak lubię, czyli o miękkim, ale zwartym i mokrym miąższu. Jest lekko kwaskowaty, na co wpływ mógł mieć mój zakwas, który tworzył się 3 dni (chleb planowałam upiec w czwartek, ale ciągle coś wyskakiwało i kończyło sie na dokarmianiu pszennego zakwasu).
Czegoś mi jednak brakowało w smaku, może za mało soli dałam…Nie wiem. Jabłek przyznam, ze nie wyczuwam, pewnie dlatego, ze dałam takie bardzo kwaśne, mało słodkie.

Podziwiam siebie, ze nie poddałam się i upiekłam ten chleb, bo znając moją ostatnią zmienność nastrojów, byłabym do tego zdolna…;)

Poleczko dziękuje za wspólną zabawę :*

Chleb z płatkami owsianymi i jabłkami za Zawszepolką- moje na czerwono
50g płatków owsianych (takich na owsiankę, nie mogą być to płatki błyskawiczne)- dałam zwykłe
100g wrzącej wody
200g startych jabłek
50g wody (20 st.C)(Kochani tak jak napisałam już dwa razy, ale powtórzę 50g wody to IMO za duzo, bo przy wyrabianiu musiałam dosypać dwie spore garści maki. Ale eksperci Wam powiedzą, ze to zależy od rodzaju maki i hydratacji zakwasu i dobrze jest wodę dodawać partiami)
100g zakwasu pszennego
3/4 łyżeczki świeżych drożdży (lub 1/4 łyżeczki drożdży suchych lub instant)- dałam suche
250g maki chlebowej pszennej
3/4 łyżeczki soli
jajko- pominęłam
płatki do posypania bochenka (opcjonalnie)

Płatki zalewamy wrzącą woda, mieszamy i zostawiamy do ostygnięcia (zostawiłam na cała noc).
W misce mieszamy starte jabłka, wodę, zakwas i drożdże. Jesli ktoś używa drożdży suchych należy je uprzednio rozpuścić w cieplej wodzie i zostawić na 10-15 minut (aktywacja drożdży). Całość wymieszać i dodać namoczone płatki.
W drugiej misce wymieszać make i sol.
Połączyć sypkie składniki z mokrymi i całość wymieszać, az składniki polacza sie. Przykryć i zostawić na 10 minut.
I teraz albo możemy ciasto wyrobić metoda Pana Lepard’a albo zapraszam do Tatter :) (nie wiem o co chodzi, ja po prostu je trochę pomacałam;) )
Na lekko naoliwiony blat wyjmujemy ciasto i wyrabiamy przez 10 sekund. Formujemy kule i wkładamy do czystej, lekko naoliwionej miski na 10 minut. Po tym czasie ponownie wyjmujemy na blat, zagniatamy i wkładamy do miski. Przykrywamy folia i zostawiamy na 1-2 godziny w ciepłym miejscu – ciasto ma podwoić objętość. Mozna ciasto złożyć raz w trakcie rośnięcia. Ja zapomniałam– a mi się nie chciało ;) .
Po tym czasie ciasto odgazowujemy, formujemy podłużny bochenek, wkładamy do koszyka złączeniami do góry, przykrywamy folia i zostawiamy na 1,5 godziny– ja wsadziłam ciasto do naoliwionej małej keksówki i u mnie wyrastało ok. 3h.
Piec nagrzewamy do 210 st.C. Gdy chleb podwoi swoja objętość, przenosimy go na omączona łopatę, nacinamy i smarujemy glazura z jajka. Posmarowałam mlekiem i posypałam płatkamiZsuwamy na nagrzany kamień i pieczemy 30 minut. Po tym czasie zmniejszamy temp. o 190 st.C (po tym czasie wyciagnęłam chleb z keksówki i piekłam bez niej ) i pieczemy kolejne 15-20 minut. Chleb ma być bardzo rumiany i popukany od spodu wydać głuchy odgłos. Studzimy na kratce.

Weekendowa Piekarnia

Podziel się
Facebook
Pinterest
Powiadom znajomego

23 odpowiedzi

  1. Agatko, chlebek wyszedł Ci pięknie! :))
    Ja miałam z nim problemy także i zdecydowałam się nie pokazywać go światu :( Wyszedł gliniasty, nie jestem zadowolona,ale nie rezygnuję, będę próbowac z innymi chlebkami nadal :)

    Acha , moj też strasznie długo wyrastał i też piekłam w keksówce.
    Buźka :***

  2. Aga wlasnie poprawilas mi humor na dzisiaj i na caly jutrzejszy dzien! :*
    Jak przeczytalam, ze macalas chleb to spadlam z krzesla prawie! :D:D
    Matko jak ja sie ciesze, ze sie ten chleb udal! Juz myslalam, ze mnie wyklniesz po wsze czasy!
    :) Zycze jak najwiecej udanego humoru :)

  3. Z zapartym tchem czytałam historię narodzin tego chlebka i spodziewałam się jakiegoś nieszczęścia, ale na szczęście wszystko zakończyło się happy endem ;) Bo nie dość że wyszedł smaczny (jak twierdzisz) to jeszcze piękny i dorodny (jak ja twierdzę) ;)

  4. Uwielbiam czytać twoje wstępy:) no po prostu sie usmiałam dzisiaj:) oczywiście wiem, że problemy z chlebem , to nic śmiesznego, ale ja z moim też swoje przeszłam i pewnie dlatego Twoje przygody tak mnie rozbawiły:) ja wody nie dodawałam a i tak miałam bardzo luźne ciasto. Dodałam więcej mąki, ale nie odważyłam się pic bez formy:) twój chlebek wygląda pysznie i cieszę się, że po tych wszystkich perypetiach wyszedł ci taki ładny:) Pozdrawiam:)

  5. Casiu wyszedł, no właśnie cieżko mi go okreslic, bo strukturę, miąższ ma swietny, ale czego mi w nim brakuje…nie wiem czego, może za mało soli?

    Atinko mi się wydaje, ze to, ze luźny to wina soku z jabłek

    Grumko wisiało wisiało, u nas nawet lunęło z nieba ;)

Dodaj komentarz