Tak jak mówiłam, znaczy pisałam tak też zrobiłam psze Państwa. Obiecałam makaron? Obiecałam! Obiecałam szpinak? Obiecałam? Obiecałam suszone pomidory? Obiecałam. Więc 3-krotne obietnice nie mogą sobie tak o z wiatrem w świat polecieć. Dziś makaron na obiad ze szpinakiem i suszonymi pomidorami oraz omlet ze szpinakiem na śniadanie lub kolację.
Oj wiem, że zdrowszy jest szpinak świeży, ale ja i tak chyba już za zdrowo się odżywiam, a takie przyspieszenie gotowania jest czasem potrzebne, zwłaszcza gdy walczy się z magisterką ;)
No, ale wracając do obietnic zrobiłam 3 w 1 (przecież nie będę się ograniczać do 2 w 1) i połączyłam te trzy obiecanki – nie cacanki w jedność z małym ostrym akcentem w postaci zielonego pleśniaka o wdzięcznej nazwie Lazur :)
Szpinak pozbawiłam mroźnej glazury na mojej małej patelni, makaron w piernikowej wodzie ugotowałam i wszystko, a raczej część zielonego stwora i cały makaron odsączony z wody połączyłam z suszonymi tomatami, lazurem i czosnkiem i wyszła nawet fajna mieszanka, do tego nie wybuchowa :).
A że szpinaku zostało i to nie mało, a jajka w lodówce też się znalazły to na śniadanie zrobiłam smaczny omlet ze szpinakiem, serem i orzechami włoskimi.
Makaron ze szpinakiem i suszonymi pomidorami
- 100g mrożonego szpinaku ze śmietaną
- 15g sera pleśniowego – Lazur
- 3 suszone pomidory z oleju
- pół ząbka czosnku
- sól, pieprz, sok z cytryny
- 70 g makaronu
Na patelni rozmroziłam szpinak, dodałam do niego zmiażdżony czosnek i chwilę poddusiłam wszystko razem. Dodałam pokrojone suszone pomidory i część pokruszonego sera. Doprawiłam solą, pieprzem, sokiem z cytyny i podgrzałam do rozpuszczenia sera. Wymieszałam z ugotowanym makaronem, wyłożyłam na talerz i posypałam resztką sera.
inspiracja
Omlet ze szpinakiem i lazurem
2 jajka rozbełtałam z odrobiną mleka, solą i pieprzem. Masę wylałam na rozgrzaną patelnię posmarowaną odrobiną masła. Gdy spód się ściął delikatnie wymieszałam wszystko i przykryłam pokrywką do ścięcia masy z wierzchu- jednak nie za mocno, chciałam spróbował pół- ściętego omletu, gdyż zawsze robiłam dobrze wysmażony. Na osobnej patelni podgrzałam szpinak (już rozmrozony ze śmietaną), położyłam na połowę omletu, posypałam rozkruszonym lazurem i posiekanymi orzechami włoskimi. Omlet złożyłam i przełożyłam na talerz.
20 odpowiedzi
Ach..ale fajne,wiosenne danie.Nie byłabym w stanie odmówić!:D
Ps: wpadaj do mnie na bułki:D
Pzdr.
to ja poprosze namber tu. :-) dopisuję ten przepis do listy 'do wypróbowania’ :-)
Olciaky bułeczki powiadasz? a ja na diecie ;P
Poswix a polecam, namber łan też ;)
Szpinakiem? we mnie? Oszty! zapodam na oczkową złość coś w tygodniu, lazura też mam! ha!
ps. gdybym nie wiedziała, co to owo tajemnicze zaklęcie „preservatives” znaczy, to wiesz, że bym z jednym skojarzyła ;)P
Konserwuj się zatem, ale nie za bardzo ;)PP
Oczko wczoraj mi babka na angielskim tym tajemniczym preservatives rzuciła i lekko mnie z krzesła zwaliła ;p
No super Aga! Lubię szpinak :)) Nawet bardzo. A z makaronikiem musi być super,świetne danie :))
Ja sie z łososiem bratam , ale ja za dużo sie z nim bratac nie musze, bo z rybkami to ja za pan brat jestem:)
ja też uwielbiam rybki, ale nigdy nie mam czasu na ich przygotowanie
ja również ostatnio bardzo lubuję się w szpinaku, przepis jak najbardziej zielony i pysznie wyglądający!!!pozdrawiam
Kuchasiu dziękuje :)
Ale miałaś pyszności! Uwielbiam szpinak, lazura, suszone pomidorki, omlety, orzechy… Oba danka jakby więc dla mnie stworzone ;)
Tylko mam taką fobię, że nie jadam mrożonego szpinaku. Po prostu w ogóle mi nie smakuje! I nie mogę się przekonać mimo licznych prób.
hehe Casiu fajną fobie masz ;) ja tam ten lidlowski to po rozmrożeniu łyżką mogę jesć :)
Oba dania bym chętnie wrzucił na ruszt. Co do fobii Kasi to ja w życiu zjadłem tyle mrożonego szpinaku, że właściwie ciężko odnaleźć mi jakiś smak w świeżych liściach;-)
ten omlet najbardziej mi się podoba(:
Grumko ja jadłam świeży szpinak rak u Tilii i też smaku nie czułam, „smakował mi”, bo fajnie chrupał ;p
Asieja smaczny był :)
Ja mrożony jadłam tylko wtedy, kiedy mi zostało go kiedyś za dużo, zamroziłam, wrzuciłam do chłodnicy i zapomniałam na miesiąc ;))
Oj no to na bliny:D-wcale nie tuczące:P
Mmmmm, omlet mi się nasz śniadaniowy przypomniał, co to zapomniałam sfotografować, a taki ze szpinakiem, lazurem i orzechami to bym z chęcią zjadła :)))
Buziaczki poranne :*
to dobrze że nie robiłyśmy zdjęć, bo omlet najsmaczniejszy na ciepło, a znając was to już by dawno ostygł przy robieniu fotek ;)
Mi tez na obiad dziś zielono. :))
A teraz wyznanie : kocham szpinak! :)
Omlecik kuszący, na jakąś kolacyjkę będzie. :))
Pozdrawiam serdecznie!
Zielono Ci powiadasz? no to veryyy good ;)