Makaron chiński z tofu i warzywami

Coś dla fanów zupek chińskich ;) Makaron Wonton jak z zupki chińskiej z tofu, warzywami i grzybkami mun. Prosty i smaczny obiad, do tego zdrowszy od zupki chińskiej.

Podobno od czasu do czasu należy sobie dogodzić jakimś smakołykiem.
Smakołykiem, który się bardzo lubi, a je się go dość rzadko.
A rzadko dlatego, że zakazany, albo drogi, albo niedostępny.
Ja jednak ostatnio chyba za często sobie dogadzam, tak coś mi się zdaje.
No, ale cóż, czasem trzeba.
A jak mus to mus no nie? ;)
No ja sobie dogodziłam coś ala „makaronem po chińsku” z tofu.
Wiem, że z kuchnią chińską pewnie niewiele ma to wspólnego, prócz makaronu i grzybków mun, ale ma coś w sobie z chińczyka;)

makaron chiński z tofu
Nie ma to jak smaczna prowizorka :)

 

Makaron chiński z tofu i warzywami
Author: Agata Kurczak Chmielewska
1 porcja
Ingredients
  • – 60g makaronu Wonton
  • – 50 g tofu pokrojonego w kostke
  • – garść grzybków mun
  • – łyżeczka uprażonego ziarna sezamu
  • – sos sojowy
  • – ząbek czosnku
  • – kawałek imbiru pokrojonego w zapałkę
  • – mała cebulka
  • – suszona papryka w płatkach
  • – sos sojowy
  • – marchewka
  • – kiełki soczewicy lub fasoli mung
Instructions
  1. Makaron gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu.
  2. Marchewkę kroimy w słupki, a cebulę w piórka.
  3. Grzybki mun moczymy w gorącej wodzie przez 15 minut, a następnie gotujemy przez 10-15 minut, odcedzamy i kroimy w cienkie paski.
  4. Na rozgrzaną patelnię z odrobiną oliwy wrzucamy cebulę, chwilę podsmażamy, dodajemy czosnek, suszoną paprykę w płatkach i imbir. Następnie dodajemy przygotowane wcześniej warzywa i grzyby, a także sos sojowy.
  5. Na oddzielnej patelni podsmażamy (bez tłuszczu) zmarynowane tofu (ok. 1-2 h w mieszance sosu sojowego, sosu ostrygowego i oleju sezamowego), aż stanie sie chrupiące.
  6. Warzywa dusimy pod przykryciem aż zmiękną. Następnie mieszamy z odcedzonym makaronem, olejem sezamowy, uprażonym ziarnem sezamu i kiełkami soczewicy. Chwilę jeszcze smażymy.
  7. Nakładamy na talerz i na wierzch wrzucamy tofu. Smaczne także na zimno :)

 

 

 

Smacznego!

Agata Kurczak Chmielewska

Podziel się
Facebook
Pinterest
Powiadom znajomego

33 Responses

  1. Brzmi i wygląda fantastycznie, ale dla takiego dyletanta kulinarnego jak ja budzi poważny dylemat: makaron wonton, grzyby mun, sos ostrygowy, olej sezamowy, kiełki fasoli mung, suszona papryka w płatkach, a nawet imbir i tofu… – gdzie ja mam to kupić??? proszę potraktować moje pytanie jak błagalny apel kuchennego profana i odpowiedzieć mi na nie. z góry dziękuję i pozdrawiam :)

  2. to znowu ja, kulinarny profan :) miałaś rację, produkty znalazłam, choć musiałam buszować po sklepie tyle czasu, ile nigdy wcześniej i zapuszczać się w takie jego rejony, o jakich istnieniu nawet nie wiedziałam ;P wydałam majątek, bo oczywiście żadnego z produktów w domu nie miałam, więc nie chciałabym tych pieniędzy wyrzucić w błoto. zatem potrzebuję kilku uściśleń:
    1) „Następnie dodajemy przygotowane wcześniej warzywa i grzyby, a także sos sojowy” – ile tego sosu?
    2) „ok. 1-2 h w mieszance sosu sojowego, sosu ostrygowego i oleju sezamowego” – te sosy to w jakiej ilości i jakich proporcjach?
    3) „Następnie mieszamy z odcedzonym makaronem, olejem sezamowy, uprażonym ziarnem sezamu i kiełkami soczewicy” – ile oleju, a ile kiełków? (kiełek?:P)
    4) „dodajemy czosnek, suszoną paprykę w płatkach i imbir” – czosnek to pewnie zmielony? papryki jaka ilość? i najgorsze- imbir :/ nie wiem, czy kupiłam dobry, bo do wyboru miałam tylko mielony i taki w plastrach w zalewie, bodajże do sushi, więc wzięłam ten drugi… no i nie wiem czy to dobry, a jeśli się nada to ile go tam dać.

    to by było na tyle z mojej strony :) pewnie umierasz ze śmiechu, ale moje doświadczenia z gotowaniem ograniczają się do tostów z serem. a że toster się ostatnio zepsuł… ;) z góry dzięki za odpowiedzi :)))

  3. hej :)
    1) sos sojowy jest dośc słony, musisz spróbować, daj najpierw daj tak 1/2-1 łyżeczkę, jak nic nie poczujesz daj więcej :)
    2)tak aby zanurzyć tofu, nie wiem teraz, tak po 1-2 łyżeczek każdego, daj 2 łyżeczki sojowego, 1 łyżeczkę ostrygowego i 1 oleju
    3) kiełków ile chcesz, zdrowe są, im więcej tym lepiej, najlepiej jak sama wyhodujesz :) oleju kilka kropel, bardzo aromatyczny jest :)
    4) czosnek- najlepiej zmiażdżony
    ja na jedna porcje daję łyżeczkę papryki w płatkach, imbiru odrobinę, taki mielony, lub świeży pokrojony w drobne paseczki, imbir jest bardzo aromatyczny, kwaśno-ostry, to zależy jak lubisz przyprawione dania, ja lekko więc daje mało

    nie umieram ze śmiechu, też na początku zadawałam takie pytania ;) daj tyle ile napisałam a potem spróbuj i najwyżej dopraw jeszcze- jeśli mało słone to dodaj sos sojowy, jeśli mało ostre- to imbir lub pieprz :)

  4. dziękuję za wyczerpującą odpowiedź (chociaż uśmiałam się przy fragmencie: „to zależy jak lubisz przyprawione dania”- bo nazwanie mojego pożywienia „daniami” jest daleko idącym nadyżyciem, toteż własnych preferencji w tej materii jeszcze nie jestem świadoma ;P). wygląda na to że zostaniesz matką mojego kuchennego entuzjazmu :D – tyle lat się człowiek opierał a koniec końców i tak trafi do garów :D. tylko ten imbir… nie wiem czy się nada ten co mam ale trudno, będzie mała wariacja :) w poniedziałek zdam relację, jak poszło :)))
    dobranoc :)

  5. ojoj matką to ja nie chcę zostawać zbyt szybko ;)
    ale cieszę się że natchnęłam Cię do gotowania
    słuchaj imbir mielony kupić w każdym spożywczym, a imbir świeży w warzywniakach lub większych samach, choć w sumie wariacja na temat może być ciekawa :)
    czekam na relacje, jakby co o pytaj dalej :)

    jak już tyle rzeczy kupiłaś, to polecam też to, pyszniejsze ;)
    https://makaroniary.blogspot.com/2009/09/zniknieta.html

  6. jeśli przy jutrzejszym 'chińczyku’ nie spalę kuchni, ani nie wysadzę jej w powietrze, to to drugie też wypróbuję, chociaż brzmi jeszcze bardziej przerażająco:
    – ryby jeść uwielbiam, ale na myśl o ich przyrządzeniu ogarnia mnie popłoch. poza tym- hasło 'biała ryba’ nic mi nie mówi :) kojarzy mi się jedynie z rybim rasizmem :D
    – bakłażan… przerażają mnie wszystkie nazwy warzyw, których wyglądu nie znam, a zwłaszcza te, które mają twardą wymowę jak bakłażan, szparagi, ciecierzyca, karczochy, roszponka i takie tam :)
    – mrożony groszek? ale że takie coś jest w sprzedaży czy po prostu zamrożony własnoręcznie? :P
    – patelnia grillowa- o niebiosa! ja mam tylko zepsuty toster ;) szczerze, to nawet nie wiedziałam o istnieniu takiego narzędzia. widzę, że postanowienie o zmianie nawyków żywieniowych będzie mnie sporo kosztować…

    no nic, najpierw chinczyk. ale na dobry początek pochwalę się, że właśnie piekę swój pierwszy w życiu chleb :D na razie piekarnik nie wybuchł :) życz mi powidzenia dziś z pieczywem i jutro z chinolem :)

  7. będzie dobrze zobaczysz :)
    – biała ryba to np. mintaj, dorsz, morszczuk- najlepiej filety z nich
    – a moze oberzyna lepiej brzmi? to też nazwa bakłażana lub gruszka miłości ;) a ciecierzyca jest boska!
    – mrożony groszek jest w sprzedaży ;)
    – to daruj sobie patelnie grillowa, ja jej przez lata nie miałam i żyłam ;) upiec plastry bakłażana w piekarniku :)

    trzymam kciuki :*

  8. melduję, że zrobiam, zjadłam i żyję :)
    prawie wszystko zgodnie z planem. prawie- bo ta mieszanka sosów wyszła cholernie słona, a do tego krojenie tofu w kostkę okazało się nie lada wyzwaniem, więc suma sumarum ze zmarynowanego tofu wyszedł przesolony granulat (bo 'kostka’ rozwaliła się na patelni ;P). a reszta smaczna, chociaż ten imbir wydawał się bardzo dominujący, chyba go za dużo dałam. porównałam mielony z tym dziwnym, którego użyłam i większej różnicy w aromacie nie było, więc chyba się nadaje :) jak na moje to na przyszłość dam mniej imbiru, więcej marchewki a za tofu dam niezastąpiąnego kuraka (mimo że nie miałam szansy posmakować walorów tego sera, bo go zepsułam, to jakoś się do niego uprzedziłam…). a tak w ogóle to ta porcja była olbrzymia! :) 2/3 zamroziłam na kiedy indziej :D jeśli odważę się na drugą potrawę, to też zamelduję :) pozdrawiam :)

    aha- wczorajszy chlebek – miodzio :)))

  9. no raczej miękkie, pierwszy raz w życiu kupowałam i jadłam więc nie wiedziałąm co i jak, ale nie było dużego wyboru. sądziłam, że może znajdę podobne do fety: albo w bloku albo już w kosteczkach, ale było tylko w takim jakby 'jogurtowym’ kubeczku :) tylko małym. no ale mówię, głównie słoność tego miksu mi przeszkadzała. zaraz zobaczę to tofu, które polecasz, dzięki :)

    kasik.

Dodaj komentarz