Wiecie co mi się kojarzy ze świętami Wielkanocnymi?
Chrzan i Dziadek. Znaczy się Dziadek i Chrzan. I jeszcze wiatraczek do kompletu.
Tak, tak. Rok w rok dziadek sadził chrzan, potem ciocia go domu przynosiła (co się z nim działo w międzyczasie nigdy jakoś się nie interesowałam ;) ), babcia myła i obierała, a dziadek siadał przy kuchennym stole, włączał wiatraczek i tarł, tarł i tarł. A gdy przychodziłam, to sobie jaja ze mnie robił i mnie namawiał na konsumpcję. Na sam zapach oczka mi łzawiły, więc nie chcę pomyśleć co by było gdyby…
Ale potem często Hrabianka mama wkraczała do akcji i przerabiała dziadczyny chrzan na ćwikłe. Nie żeby tarła buraczki, o nie, co to to nie, po prostu otwierała kupne tarte buraczki i mieszała z chrzanem. Mi dalej było za ostro, ale po dodaniu śmietany i zjedzeniu z babciną pieczenią czułam istne niebo w gębie :)
W tym roku, robiąc sobie pastę na kanapki, kombinując z dodatkami, pomyślałam: a gdyby tak…. a gdyby tak dodać chrzanu? Mogłoby wyjść fajne połączenie, taka pasta do pieczeni, alternatywa ćwikły, dodatkowy kolor na świątecznym stole :) Pasta z soczewicy to jest to!
I tak o to powstała, najpierw pyszna pasta do chleba, a po dodaniu chrzanu coś ala ćwikła tylko w new version ala Princess ;) W sumie, do chleba też by pasowała :)
Pasta z soczewicy i marchwi z chrzanem
(porcja na 2 duże bułki)
- 30 g czerwonej soczewicy
- 1 duża marchewka
- 1 ząbek czosnku
- 1 mała cebulka
- mielona wędzona papryka
- czarny pieprz
- posiekana natka pietruszki
dodatkowo można dodać chrzanu (do smaku i ulubionej ostrości)
Marchew umyć, obrać i pokroić w kostkę. Wrzucić do garnka wraz z obranym ząbkiem czosnku i zalać wodą. Gotować do średniej miękkości po czym dodać soczewicę. Gotować aż soczewica i marchew będą miękkie. Odcedzić (zachowując część wody z gotowania) W międzyczasie obrać i posiekać cebulę, a następnie zeszklić i dodać do marchwi i soczewicy. Wszystko zmiksować (z czosnkiem włącznie)- jeśli pasta jest bardzo gęsta dodać trochę wody pozostałej z gotowania. Doprawić do smaku pieprzem i wędzoną papryką. Dodać pietruszkę i chrzan (jeśli go chcemy) i jeszcze raz wymieszać.
Z tą pastą wchodzę w dwie kulinarne zabawy, u Olgi Smile i u Patrycji.
24 Responses
wiesz co.. i moje święta to dziadek i chrzan
w naszej rodzinie od zawsze dziadek robi cwikłe.. i co roku mówi „w tym roku to słaba wyszła..”, i niektórzy mu ciągle wierzą.. :-)
taką pomarańczową pastą to chętnie bym dziś posmarowałam mój chlebek
Podoba mi się taka pasta i dodatek chrzanu również:)) Lubię ćwikłę z chrzanem i lubię jak jest ostrra, że aż w nosie świdruje he he :D
A Twoją kolorową pastę chętnie widziałabym na chlebku:)))
Pozdrówki ciepłe:))
Bardzo fajny pomysł z tym chrzanem. Lubię chrzan, zawsze lubiłam. Teraz: z czym mi się kojarzy Wielkanoc? hmmmm…. widzę biały obrus u Babci i michę sałatki jarzynowej z majonezem. Tej z gotowanych warzyw rosołowych. Zawsze jej żywiołowo nienawidziłam. I byłam zaskoczona, że większości osób, z moim wujkiem na czele, ogromnie smakowała. Jestem wierna w uczuciach- po dziś dzień nie znoszę tej sałatki :D
Asiejko mój to swoją chwali ;)
Majanko ja wolę taką mniej ostrą ;)
Mi o tak sałatka warzywna, to chyba tradycja w większości domów :) ja jej tez nie znosiłam, teraz nawet lubię :)
Nigdy nie jadłam, a chętnie spróbuje :D
a spróbuj spróbuj :)
Ćwikła z chrzanem – uwielbiam :) Ale ta Twoja eksperymentalna też niezła :)
Pasta z chrzanem – trza wypróbować:)
Ćwikły z chrzanem nie jadłam od czasu jak się wyprowadziłam z domu:) Ostatnio robiłam łososia z sosem chrzanowym, ale był pyszny! Tylko, że wszyscy ryczeliśmy przy stole. Taki to jest chrzan!
ja zawsze jadłam chrzan bez dodatków na chlebie lub wielkanocnej białej kiełbasie, przez co stałam się legendą w rodzinie, a sama do końca nie wiem dlaczego tak mi to smakuje :)
jakie Ty masz fajne pomysły ! Na to, żeby połączyć z chrzanem marchewkę, to bym nie wpadła :)
Widzac korzenie chrzanu w sklepie mam podobne wspomnienia,ale w polaczeniu z moja Babcia i palacym sie palnikiem gazowym zamiast wiatraczka i w sumie kusi mnie,zeby tak kupic i samemu zetrzec,ale jak sobie przypomne te wsciekle lzawienie oczu,to od razu mi sie odechciewa….
ale podoba mi sie ta forma tej Twojej pasty i kolor i mozna uzyc gotowego chrzanu,nie ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
u mnie swieta to wlasnie cwikla – ostra, rozowiutka od chrzanu, doprawiona octem i wilgotna… ummm, ale sie rozmazylam….
a raz chyba w Austrii kupilam na stacji benzynowej kanapke, w ktorej po prostu byl starty na grubych oczkach chrzan, w polaczeniu z wedlina, serem i warzywami – pyyyycha!
Zemfi cieszę się, że ci się podoba :)
Kasiu no chrzan daje popalić ;)
Grażynko ale o co chodzi?
Gosiu o gotowym tez myślałam ;)
Cremebrulee ojej i dałaś radę to zjeść?
hmmm moza taka pasta zasmakuje mojej Młodej do buleczki do szkoly ???bo ją mięsko w ząbki gryzie…
to zrób zrób!
Bardzo fajny pomysł , no i faktycznie dodatkowy kolor na stole ;)
U mnie za chrzan odpowiedzialny jest Tata i zawsze robi go pod siebie, czyli taki, że przy wielkanocnym stole łzy wyciska co słabszym osobnikom;)
To ja poproszę na ostro ;) Uwielbiam charyzmatyczne smaki. Pyszności ;)
Ago fajny pomysł, szczególnie że chrzan kojarzy mi się tylko i wyłącznie z ćwikłą :) teraz będzie się mi kojarzył również z pastą a’la Princi :)
Atinko kolory pożadane jak najbardziej :)
Nemi to dziadek też taki robił :)
Dziwnograj bierz
Viri a dzięki
Nie przepadam za chrzanem, ale wygląda bardzo apetycznie :)
to polecam bez chrzanu :)
Robiłam tą pastę niedawno, jest bardzo smaczna :) Nie dałam chrzanu ;) dziękuję za przepis :)
bardzo sie cieszę, że smakowała, ja również dziękuję za przypomnienie :)