Mikołaj mnie odnalazł!

To się porobiło!
Ja tu myślałam, że to będą moje najsmutniejsze święta w życiu, a tu niespodziewajka, w sumie niespodziewajki, bo nie jedna, mnie spotkały.
Kurcze, co krok, nie co rok, jakaś miła przygoda/chwila mnie dołapywała! Tak naprawdę to nawet dołować się nie miałam jak! Chyba dobrze no nie? Fakt faktem, że zmęczenie nie pozwalało mi za wiele myśleć i jakby to powiedzieć, albo spałam, albo pracowałam. Jednak w międzyczasie, między jednym biegiem a drugim uśmiech pojawiał się na twarzy! Niby drobnostki, ale jak miłe!
Miałam spędzać sama święta z Wigilią włącznie, a tu grom zaproszeń się pojawił, miałam jeść tosty na wigilijną kolację, a była i rybka, i barszczyk i uszka i zupa grzybowa, miałam pracować a siedziałam i można powiedzieć, że „odpoczywałam” w gronie „dalszej” rodziny.
I był Mikołaj, i to nie jeden, albo inaczej, co by nie podważać opinii o jednym i tylko jednym Mikołaju co mieszka w Laponii, był kilka razy. No cóż, nie wlazł przez komin, ale odnalazł mnie przez pocztę elektroniczną i polską! Przez komin też wlazła, no dobra ni przed komin, bo w bloku go raczej nie znalazł, ale jakoś wlazł i zostawił dla mnie trafioną drobnostkę pod choinką, którą podpowiedziała mu Hrabianka Mama- wierzcie mi nie chcecie znać genezy tej podpowiedzi, bo nie wiadomo czy śmiać się czy płakać z jej nieznajomości mnie ;)
I karteczki z życzeniami dostałam (choć sama nie wysyłałam! za co jeszcze raz was przepraszam). Karteczka od https://majanaboxing.blox.pl/html już doszła (cmok cmok), karteczka od Grażynki ma dojść i od Polki (też w drodze). A przedwczoraj, bo nie wczoraj, z rańca przyszedł listonosz z tajemniczą przesyłką od Atiny, która to z kolei dostała ją od Bei i dzielnie rozdzieliła. A tam dla mnie było mnóstwo pyszności, bo i bulgur (nie uwierzycie, ale w końcu miałam wybrać się po świętach do sklepu i na niego sobie pozwolić) , przyprawy i boski serduszkowo-kolorowy makaron! Beatko kochana ślicznie dziękuje :*** Co ja piszę, dziękuje wszystkim. Niby takie drobiazgi, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mnie uradowały. Sprawiły, że nie poczułam się taka mała i sama, tylko otoczona wspaniałymi ludźmi, choć w sumie w większości wirtualnie, niestety.

IMGP1303

No i jeszcze moja kapusta tu się znalazła! O! Jak mi miło, nawet nie wiecie jak! No moja kapusta, moja i moje zdjęcie :)
To się rozpisałam, ale po powrocie z Wigilii, w okolicach 21, moje zmęczenie przekroczyło pewien próg i padłam (niestety bez mycia, a fee ;) ) spać na nie rozcielonym łożu (miałam wrażenie, że śmierci), a że organizm przyzwyczajony do minimum snu, to juz o 1 w nocy zbudziłam się świeża jak świeżynka, umyłam się i teraz tu nadaje wam jak katarynka, proszę wybaczyć, alem się wyspałam i zanim znów padnę to trochę mną nosi ;)

Zatem jeszcze raz ślicznie dziękuje i życzę smacznych, ciepłych (wewnętrznie i zewnętrznie), nie wchodzących w 4 litery i co najważniejsze zdrowych świąt ;)

Podziel się
Facebook
Pinterest
Powiadom znajomego

20 Responses

  1. Agatko bardzo się cieszę, że poczta się sprężyła i mimo zapowiedzi, że nie da rady, dała;) No i Ty w tę naszą pocztę też nie wierzyłaś ;)))))) Tak więc życzę Ci Kochana więcej wiary i spokojnych Świąt :) Buziaczki :***

Dodaj komentarz