Ubiegła sobota…
Mnóstwo osób, głównie babeczek, ale dwóch rodzynków też było…
Ploteczki, śmiechy, chichy, jedzenie i pichcenie…
Najpierw ubijanie białek i mielenie cukru pudru. Potem mieszanie wszystkiego, pieczenie, przekładanie masą i składanie połówek.
Pyszny obiad, szał kolorów i smaków, winko i podziwianie upieczonych pyszności.
A na koniec pytanie LLorda: toć to ciastka nie makaron!
Tak właśnie minęło robienie makaroników u Tilii.
Było naprawdę wesoło, pysznie i mało. Bo czas za szybko płynął, bo doba jest za krótka, bo ciemna noc nastała.
Ja chcę jeszcze, jeszcze, jeszcze!
Dziękuję Wam dziewczyny. Było super!
Makaroniki – proporcje na liczne porcje :)
od Tilii bezczelnie skopiowane ;)
Podstawowe proporcje: 70 g białek ubite z 35 g cukru pudru, a potem wymieszane z drobno zmieloną mieszanką 100 g migdałów i 135 g cukru pudru. Do tego dodajemy barwniki, dodatki smakowe, ale wszystko w proszku, bo makaroniki nie lubią płynów.
My użyłyśmy trzy razy podwójnej porcji czyli: po 140 g białek + 70 g cukru pudru + 200 g migdałów + 270 g cukru pudru i tak powstały:
– czekoladowe z dużym dodatkiem kakao (dałyśmy 4 czubate łyżeczki, ale to chyba było trochę za dużo, bo mogło to wpłynąć na rozlewanie się masy) – przekładane kremem czekoladowym z dodatkiem wiśni i nalewki wiśniowej oraz znaczną ilością ostrej papryczki.
– kawowe z 2 łyżkami kawy instant, zmielonej wraz z migdałami i cukrem pudrem – przekładane obłędnym kremem karmelowym z solą Lo (który niedługo zagości u niej na blogu)
– różowe – z dodatkiem barwnika różowego (tak ok. 1 łyżeczki, ale dobrze jest dosypywać stopniowo, pamiętając że makaroniki zjaśnieją w czasie pieczenia) – miały być przełożone masą różaną wymieszaną z kremem cukierniczym, ale niestety krem zrobił się za rzadki i przekładałyśmy je kremem maślanym na syropie klonowym (który oryginalnie miał pójść do makaroników cytrusowych).
Miały być jeszcze cytrusowe z dodatkiem wysuszonej i zmielonej skórki cytryny, ale na te czasu i sił już nam zabrakło :)
p.s. zdjęcia są mieszanką zdjęć Zemfi, Tilii i moich :)
21 Responses
To co do następnego? :D:D
Aga, zdjęcie tego różowego przyprawia mnie o dreszcze!Niesamowite.Zaraz bym zjadła,można?
Ale było fajnie. Cieszę się bardzo z tego spotkania, makaronikowania, gadania, wzajemnego poznawania. Czekam na następne wspólne spotkanie. Buziak.
Jak z paryskiej cukierni! :)
Ja też z Wami piekłam! Tyle że w odległości jakiś 300 km… :D Pozdrawiam!
ech, było super
P.S. Lo – widziałaś moje pytanie na Twoim blogu, jak tylko mi odpowiesz, to przystępuję do przygotowania karmelu :)
na sam widok ślinka cieknie
Było wesoło. :-) Miło było Was wszystkie spotkać, poznać. :-) Bardzo mi się podoba kwestia – „Proporcje na liczne porcje”. :-)))
Serdecznie pozdrawiam :-))
Te makaroniki są moją zmorą:) Gdzie nie spojrzę to są. A są takie cudowne…:)
Polko no drożdżowe tak?
Amber bierz!
Lo było super :)
Komarko wirtualnie z nami byłas :)
Nino wpadam na karmel!
Kulinarne smaki no ba!
Aniu to następnym razem tez wpadaj!
Ooo, widzę siebie i tyle pyszności :))) I już czekam na kolejne :))) Buziak Princi :*
Cieszę się, że się dobrze bawiłaś :)
aaaale piękne :)
widze, ze sptkanie bylo naprawde udane i jakie smakowite efekty widac:)
No właśnie, tego czasu było zdecydowanie za mało :)
Fajny reportaż zdjęciowy stworzyłaś.
Buziaki!
Tili nie mogę się doczekać!
Grażynko ja też, wiesz dlaczego…:*
Kinii a jakie pyszne
Ago no ba!
Olu a dziękuję, ale w większości to nie moje zdjęcia
Fajnie Wam :)))
I smacznie:)
ja bym tam podjadała podczas pieczenia :)
:))) było słodko! ;))
do powtórzenia!
Najbardziej podoba mi się tekst „proporcje na duże porcje”. :-)) Różowy makaronik wygląda bosko. Można się najeść samym widokiem. :-) Dziękuję za miłe spotkanie, pozdrawiam :-)
:-)