Kotleciki dyniowo-ziemniaczane

Wiecie na co czekałam przez cały rok? Na co czekałam i nie mogłam się doczekać?
Przez cały rok chełpliwym oczkiem wypatrywałam grubej, soczyście pomarańczowej nibyjagody ;)
Tak tak chodzi o dynię, przez wielu nie lubianą, przeze mnie uwielbianą!
I pomyśleć, ze przez całe swoje życie nie znałam jej smaku, przez te XX lat była dla mnie ozdobą ogrodów i za wielkim źródłem pysznych pestek, które często podjadałam.
Nie rozumiałam po co ludzie ją uprawiają, dla tych kilku pestek, które trzeba wyciągać z obrzydliwej i śliskiej masy, potem suszyć a jeszcze potem obierać z białych łupinek….
Teraz już wiem, wiem od roku, że głupia była i wiele traciłam. Dopiero Bea sprawiła, ze poznałam ten boski smak, dopiero festiwal dyni skłonił mnie do kupna tego warzywa i eksperymentowania z nią w kuchni. A dzięki eksperymentom stwierdzam, ze uwielbiam ją w wersji pieczonej i co najśmieszniejsze ona mi wystarcza, nie potrzeba mi nic więcej, potrafię zjeść sporą jej ilość, oj sporą…
A co do czekania…

…czekałam i się doczekałam, w końcu nastał dyniowy sezon i zabawa dyniowa u Bei, a w raz z dyniowym sezonem w mojej kuchni piecze się dynia, tak często jak to jest tylko możliwe ;) (czyli niestety rzadko :/)

Kotleciki dyniowo-ziemniaczane
5 kotlecików
ok. 400 g dyni
jeden średniej wielkości ziemniak, pokrojony w kostkę
jajko
sól czosnkowa, słodka papryka do smaku
szczypta gałki muszkatołowej
suszona pietruszka- ok. łyżki
odrobina masła do smażenia
Dynię i ziemniaka upiec w 180 stopniach w piekarniku z funkcją termoobieg. Piec ok. 20-25 minut, aż dynia i ziemniak będą miękkie w środku. Zamaist ziemniaka pieczonego można użyć gotowanego, np. jeśli został nam z obiadu.
Warzywa rozgnieść widelcem, wymieszać dokładnie z jajkiem i pozostałymi składnikami: pietruszką, solą, papryką i gałką. Z masy formować kotleciki i smażyć na odrobinie masła na patelni teflonowej najlepiej pod przykryciem).

Ziemniaczany Sezon 2009Kuchnia wegetariańska

Podziel się
Facebook
Pinterest
Powiadom znajomego

22 Responses

  1. Taaak! Nareszcie! :)
    Usmialam sie czytajac linijke nr 7 i 8 :))
    Ja dzis dokupilam kolejnych kilka sztuk, bo przeciez trzeba sie nimi najesc na caly rok ;)

    Pozdrawiam!

    PS. Mam pierwsza odpowiedz na temat mrozenia tej pieczonej dyni : Agatka (z Twoje i Moje) mi odpisala na Cinie ze tak wlasnie robila; jesli chcesz dopytam o szczegoly ;)

    Buziaki!

  2. Ja też długo nie znałam smaku dyni, przyznam, że trochę zniechęcała mnie babcia, która zawsze twierdziła, że „jeszcześmy tak nie zbiednieli, żeby dynię jeść!” :D aż w końcu, 2 lata temu, przełamałam się i szczerze uwielbiłam to warzywo :) Twoje kotleciki – super, na pewno warte są wypróbowania :) ja dziś zaserwowałam na blogu dyniowe gnocchi :)

  3. Hej! oto odpowiedz Agatki na moje dodatkowe pytanie dla Ciebie ;) :
    ’Czyli upieklas, ostudzilas i do zamzalnika?’ -> 'Dokładnie tak. Zapakowałam w jednorazowe plastikowe kubeczki i mam jednorazowe porcje.’

    Mam nadzieje, ze pomoglam :)

    Buziaki :)

  4. swietnie czytalo mi sie Twoje 'dyniowe’ przygody, jej latami sie zastanawialam czy to tylko o te zairenka idzie :) odkrylam dynie kilka dobrych lat temu, ale co jesien mam wrazenie, ze odkrywa ja na nowo… w takich placuszkach – mniam!
    Pozdrowienia serdeczne!

  5. Moniko warto :)

    Cremebrulee stara miłośc nie rdzewieje :)

    Margot jo ;)

    Bea thanks, oczywiście :) jutro robię!

    Majanko buziole

    Drogi Antoni przesłałąm ci odpowiednie wibracje )

    Atinko dziękuje, mogę jutro ci zrobić kilka :)

    Szarlotku miło mi :*

    Buruuberii bierz kilka jutro jak dla Atinki zrobię :)

Dodaj komentarz