Gospoda pod Kogutem i moje wrażenia

Wspominałam Wam kilka dni temu o plebiscycie mającym na celu wyłonienie najlepszej restauracji w Warszawie, czyli o Koronie Smakosza. Wspominałam Wam też, że będę testować kilka lokali i zdawać Wam relację z moich wypraw. Jak zobaczyłam lokal o nazwie Gospoda pod Kogutem mój plan legł w gruzach i wiedziałam, że tam to muszę iść na pewno. No bo jak to tak, żeby Kurczak nie poszedł do Gospody pod Kogutem.

 

Zatem tak też wybrałam się do owej gospody i teraz Wam opiszę swoje wrażenia.

Z rezerwacją stolika nie było najmniejszego problemu, co nie jest wcale dziwne, gdyż jak przybyliśmy tam w czwartkowy wieczór zajęty był tylko 1 stolik.

Z zewnątrz i wewnątrz lokal prezentuje się bardzo fajnie, tak klimatycznie. Naprawdę przypomina gospodę, a patrzące na Ciebie ptaszki (nie tylko koguty) nadają całości uroku.

Kelner ładnie nas powitał i pozwolił wybrać stolik ;) Był bardzo uprzejmy, a jak zobaczył aparat to widać było przejęcie w oczach ;)

Na początek zamówiliśmy napoje, ja cappuccino, LLordzik jak to on…colę.
To był niestety mój błąd. Cappuccino było….z torebki! Znacie chyba to słynne Mokate cappuccino, które jako dziecko nawet lubiłam, ale wtedy nie wiedziałam co to ekspres do kawy i cappuccino z dużą ilością mlecznej pianki. W oczach Llordzika zobaczyłam przerażenie, że zaraz zrobię jaką aferę, ale ja postanowiłam się nie zrażać. Oddać grzecznie kawę i przeboleć całe 8zł, które kosztowała. W końcu było to jakieś tam cappuccino. Ale żeby 8zł kosztowało…

No nic, po uprzejmym oddaniu kawy złożyliśmy zamówienie. Ja smażonego pstrąga z warzywami z wody, a LLordzik Befsztyk tatarski z chlebem i masłem oraz smażone pierogi z kapustą i grzybami. Ceny były w miarę o.k., choć mały kawałeczek masła kosztował 2,5zł- zwykle dodatki mają ceny z kosmosu.

Jak zobaczyłam moją porcję ryby trochę się przeraziłam jej wielkością ;) Spróbowałam i stwierdziłam, że ja jednak wolę te apetyczne smażone pierogi na talerzu Llordzika. Zrobiłam maślane oczy i podmieniłam talerze ;) I byłam w raju, bo pierogi naprawdę smaczne :)

Ogólnie lokal oceniam bardzo dobrze i mam nadzieję, że albo napiszą w karcie co to za cappuccino albo będą robić prawdziwe. Jak pisałam ceny w miarę przystępne, ale trzeba się liczyć z tym, że obiad/kolacja dla dwóch osób wyniesie ok. 100zł i to bez deseru.

Myślę, że na 9 punktów (w tylu kategoriach są oceniane lokale) przyznałabym 7 punktów. Naprawdę wszystko było bardzo ładne, miłe i smaczne, oprócz tej nieszczęsnej „kawy”…

 

Wpis powstał we współpracy z firmą MAKRO Cash&Carry

Podziel się
Facebook
Pinterest
Powiadom znajomego

8 Responses

  1. Zaciekawiłaś mnie tą opowieścią, bo zawsze jak jestem w W-wie wpadam na obiad do coraz nowej knajpki. Ostatnio byłam we Trattoria Bellini Gesslerowej i się absolutnie nie zawiodłam, zupa krem z pomidorów i carbonara były przepyszne. Zatem będę musiała do opisanej przez Ciebie knajpki wpaść
    pozdrawiam

Dodaj komentarz