Ostatnio rzadko piekę.
Zwłaszcza pieczywo na zakwasie.
Czasem, jak mnie najdzie natchnienie lub znajomi poproszą, wyciągam mąkę i drożdże.
Zakwas sobie spokojnie mieszka w lodówce co jakiś czas dokarmiany.
Jak już piekę, to piekę zazwyczaj najszybszy i najsmaczniejszy chleb jaki znam, czyli wieloziarnisty na drożdżach instant. Czasem pokombinuję z mąkami czy dodatkami, ale na więcej mnie nie stać.
O pieczeniu bułeczek już nie wspomnę. Mam do nich awersję od czasu, gdy upiekłam jeszcze w Toruniu bułki, które nie dosyć, że wyszły twarde jak kamień to jeszcze o dziwacznych kształtach ;)
Aktualnie owa awersja jest nieuzasadniona, gdyż bułeczki jako tako mi wychodzą z pieca, a potem szybko znikają z chlebaka. Co wskazuje na to, że i owe wypieki opanowałam. Nie zmienia to jednak faktu, że ma pamięć i lenistwo sprawiają, że bułeczki rzadko piekę.
Owe powstały pod wpływem impulsu i chwili zapomnienia…
Czasem lubię takie chwile zapomnienia… :)
Bułeczki naprawdę robi się szybko i łatwo. Ciasto początkowo jest klejące, ale w miarę wyrabiania odchodzi od ręki- pozostaje jednak troszkę lepiące.
Upieczone bułeczki mają fajną chrupiącą skórkę i są naprawdę pyszne.
Bułeczki są bardzo sycące, najlepsze tego samego dnia, następnego są już bardziej twarde, ale także smaczne.
Bułeczki pszenno-żytnie
6 małych bułeczek
- 1 ½ szklanki (260g) mąki pszennej
- ½ szklanki (80g) mąki żytniej (dałam typu 2000)
- 2 płaskie łyżeczki drożdży instant
- niecała szklanka ciepłej wody
- 1 ¼ łyżeczki soli
- 2 łyżeczki oliwy z oliwek
- 1 jajko do posmarowania
W misce wymieszać mąkę, sól i drożdże. Dodać wodę i oliwę. Wymieszać łyżką, a potem zagnieść całość na jednolitą masę. Ciasto wyrabiać kilka minut (ok. 5-8), aż będzie elastyczne i lekko lepiące się do rąk.
Ciasto włożyć do miski wysypanej mąką, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na ok. 1-1 ½ godziny.
Wyrobić ponownie, podzielić na 6 części i uformować małe bułeczki- ja rozciągam kawałek ciasta na mniej więcej kwadratowy placek, łączę rogi i boki, kładę na omączony blat i kręcę powstałą kulą w celu złączenia się spodu.
Bułeczki położyć na papierze do pieczenia i odstawić na 35 minut do wyrośnięcia w ciepłym miejscu- wstawiłam do piekarnika nastawionego na 50 st. C, a po ok. 30 minutach posmarowałam jej jajkiem i zwiększyłam temp do wymaganej).
Wyrośnięte bułeczki posmarować roztrzepanym jajkiem, naciąć ostrym nożem i piec ok. 18 minut w temperaturze 190 st. C.
Studzić na kratce.
Inspirowałam się tym przepisem, zmieniłam trochę sposób wykonania.
16 Responses
pysznie wyglądają:)
dziękuję :)
Cudne Ci wyszły te bułeczki :)Mniam
zarumieniłam się :)
domowe bułeczki poezja
święta prawda :)
Jakie piękne bułeczki, super Ci wyszły:-)
dziękuję :)
Cudne te bułeczki Aga! :) Porywam Ci jedną, jeśli coś w chlebaku zostało jeszcze ;)
częstuj się :*
a dla mnie na jutro na śniadanie coś zostanie? ;D
jedną schowam dla Ciebie :)
Bułeczki wyglądają jak ze sklepu ;) A piekłaś może kiedyś bajgle?Bo właśnie jakiś dobry przepis na bajgle by się przydał ;)
nie nie piekłam, ale skoro chcesz to upiekę :)
A ja znowu za zakwasowce się muszę wziąć.
zakwasem poratuj bo mi spleśniał