Blog Forum Gdańsk 2011

I ja byłam w Gdańsku na Blog Forum Gdańsk 2011.
Podróż była ciężka i długa, a ja chora i kichająca, ale warto było, naprawdę!
Zostaliśmy ugoszczeni po królewsku, w fajnym hotelu, ze smacznym jedzeniem i rewelacyjną organizacją.
Podobało mi się bardzo, choć wiadomo były rzeczy, które bym zmieniła, ale nikogo nie da się zadowolić.

Bardzo interesująco opisała nasz weekend Klaudyna z Ziołowego Zakątka i polecam Wam jej wpis, ja powtarzać się nie chcę. Mam tylko nadzieję, że i za rok uda mi się wybrać do Gdańska na imprezę.

Były osoby z różnych stron Polski, prowadzące blogi o różnorodnej tematyce i co fajne, było dużo bloggerek kulinarnych, co pozwoliło nam się spotkać, poznać i porozmawiać.
Jednak nie siedziałyśmy we własnym tylko gronie, integrowałyśmy się z innymi, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i edukowałyśmy- blogi kulinarne też mają swoją wartość i to nie małą.

W końcu poznałam wiele ciekawych osób, które od dawna czytam i w pewnym sensie podziwiam, za wiedzę, którą ja dopiero zdobywam.

Może w skrócie, bez rozpisywania się, wymienię to co najbardziej i najmniej mi się podobało, choć to „najmniej” ledwo pamiętam, bo wspomnienia mam naprawdę rewelacyjne!
Zatem najbardziej:
– ugoszczenie nas
– warsztaty fotografii kulinarnej- choć za krótkie, ale zorganizowane rewelacyjnie
– mnóstwo osób piszących o różnych interesujących (przynajmniej mnie) tematach
– „Marketing na blogach” – rozmowy pod przewodnictwem Mirka Połyniaka
– prelekcja Rafała Bryndala
– wieczorny spacer do restauracji Kresowej
– wieczór/noc integracyjna w hotelowym lobby- podpisuję się obiema łapkami pod wypowiedzią Mirka, że dziękuje DJ’owi za głośną muzykę, które przegoniła nas do hotelu
– być może nowy trend w Polskiej blogosferze kulinarnej- czyli Vegan Black Metal Chef- a więcej u Maćka Budzicha (ok. 12 minuta)
– obłędnie pyszne śniadanie
– atmosferę- jak dla mnie była świetna!

A najmniej
– niektóre prelekcje, zwłaszcza pani Rebecci Blood
– pseudo ring, bo to nie był ring, a pytanie-odpowiedź ściśle moderowane
– Hyde Park, na którym z chęcią bym dłużej posiedziała, ale został potraktowany po macoszemu i trwał w czasie innych prelekcji
– za krótko, ot co!
– mała znajomość blogów kulinarnych i traktowanie ich jako tzw. bloggasków

Z chęcią napisałabym więcej, ale kot mi się na klawiaturze kładzie, a zgonić jej nie mogę, bo wczoraj już jeden ząb jej wypadł przy mej pomocy i się normalnie boję ;)

Podziel się
Facebook
Pinterest
Powiadom znajomego

7 Responses

Dodaj komentarz