W ubiegłą sobotę byłam na bardo pouczającym spotkaniu, a raczej na warsztatach.
Warsztaty były na czasie, gdyż dotyczyły afrodyzjaków w kuchni.
Makro jak zawsze stanęło na wysokości zadania dostarczając nam smacznych kąsków, zarówno teoretycznie, jak i praktycznie.
Oczko i ja, jak te prawdziwe prymuski, zajęłyśmy nasze ulubione miejsce w pierwszym rzędzie.
Grzecznie słuchałyśmy, jednocześnie gotowałyśmy i aktywnie komentowałyśmy.
Ogólnie to za dużo nie narozrabiałyśmy, pomijając spalenie miksera (oby dał się odratować) i „foto-bitwę” na fotoaparaty z Panem fotografem.
Fakt faktem, nie zawsze słuchałyśmy, co widać po naszych sufletach (powinny mieć jasny kolor i widoczne kawałki czekolady ;)), ale wierzcie mi starałyśmy się jak mogłyśmy.
A ile owoców morza zjadłyśmy. Miałam okazję spróbować pierwszy raz w życiu małże, ostrygi zresztą też, ale z dobrego serca oddałam Oczku bo widziałam jak jej smakują. Do tego oddania przekonała mnie Hania-Kasia, której ostryga Makrowymi kanałami poleciała przez zlew do Wisły ;) Serce ma wielkie dziewczyna, uratowała ostrygę przed kwasami żołądkowymi.
Po gotowaniu i wariowaniu w kuchni, przenieśliśmy się do Sali jadalnej, znaczy sala nie była do jedzenia, raczej tam konsumowaliśmy nasze suflety i inne pyszności przygotowane specjalnie dla nas.
Me kubki smakowe podbiła zupa krem z selera, którą muszę kiedyś zrobić. Podobno jest banalnie prosta. Seler, ziemniaki, bulion i mleczko kokosowe. A potem siup żyrafiną miksowanko na gładki krem. Pyszna była, podobnie jak szparagi, którymi nie mogłam się najeść. Pycha!
Jak zawsze było naprawdę bardzo fajnie!
P.S.Zdjęcia made by Oczko i Pan Fotograf- mi aparat do torebki się nie mieści ;)
Wpis powstał we współpracy z firmą Makro.
Ciekawy jestem, czy afrodyzjaki zrobiły swoje. Piękna fotorelacja.
och jak ja Wam zazdroszczę tylu smakołyków! :)
Nieźle blender zajechałyśmy :-))
Tojav dziękuję :)
Olu oj było przepysznie :)
Haniu coby nam tylko rachunku nie wystawiono ;)
We 4 może damy radę, jakby co.
ja Cię proszę, jeśli to mikser/blender klasy KA to ja dziękuję za dawanie rady ;)
Dla jasności – z blenderem rządziłyśmy we czwórkę. A swoją droga – on naprawdę jest spalony?
A zupę sobie zrób, bo robi się banalnie i szybko.
zupkę zrobię zrobię :)
a blender no cóż, nie wiem, wolę nie wnikać ;)