Makaron z bakłażanem

Każdy pierwszy raz jest wyjątkowy, inny od pozostałych.
Wtedy najwięcej się uczymy, zapamiętujemy, przeżywamy.
Wtedy dostrzegamy szczegóły, rzeczy, których doświadczone osoby już nie widzą, nie zwracają na nie uwagi.
Każdy pierwszy raz jest jedyny w swoim rodzaju, zwłaszcza jeśli dotyczy to gotowania.
Nowo poznany produkt, nowy smak, nowy sposób przygotowania. Wszystko to ma w sobie coś z magii, jest dla nas tajemnicze, a my krok po kroku odkrywamy co kryje. Zabieramy się do tego powoli, delikatnie, by nic nie zepsuć, by doznać jak najwięcej, by przeżyć to jak najlepiej.
I nawet, jeśli się nam nie uda, jeśli coś nie pójdzie tak jak powinno, to i tak cieszymy się z tego, że mieliśmy możliwość spróbowania czegoś nowego. Zapamiętujemy to na długo bardzo długo. Zwłaszcza jeśli coś nas przestraszy lub doprowadzi do śmiechu lub wywoła oba zjawiska. A kiedy może się tak stać? Jak na ten przykład wybuchnie nam w piekarniku bakłażan! ;)

Mój pierwszy raz z bakłażanem był właśnie wybuchowy.
A co mu tam, postanowił sobie wybuchnąć w piekarniku, na szczęście zniósł to dzielnie :)
W sumie to estetycznie też nie było, bo kolor nie zachęcający, za to pysznościowy!
Pychotka mówię wam!

Długo szukałam idealnego przepisu na ten mój pierwszy raz z bakłażanem.
Nie chciałam go zepsuć czymś co mi nie zasmakuje.
Jak tylko ujrzałam ten przepis, wiedziałam, że to jest to!
Pieczony bakłażan i orzechy!

Wprawdzie był to przepis na sos do mięs czy pastę do chleba, ja jednak przerobiłam go odrobinę na „pesto”, które idealnie zbrata się z makaronem.
I tak też było :)

Penne z bakłażanowo -orzechowym pesto
2 porcje (hojnie oblepione pastą)
-150 g makaronu penne
– 1 średniej wielkości bakłażan
– ząbek czosnku
– łyżka oliwy
– 10 g mielonych orzechów włoskich
– 2 łyżki wody z gotowania makaronu
– pieprz, sól
– sok z cytryny do smaku
Bakłażan upiec w piekarniku obracając na wszystkie strony (ja piekłam 40 min w 180 stopniach termoobieg i gdzieś po 20 min mi pękł, więc może lepiej go naciąć). Upieczony pozbawić skóry, pokroić na mniejsze kawałki i zmiksować na gładką masę, z orzechami, oliwą, wodą z gotowania makaronu, czosnkiem. Doprawić do smaku solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Wymieszać z ugotowanym al dente makaronem.
Pastę można też schłodzić i podać z grillowanym mięsem (ale tu lepiej nie dodawać wody z gotowania makaronu).

Makaron jest dobry na wszystko

Podziel się
Facebook
Pinterest
Powiadom znajomego

36 odpowiedzi

  1. adda73 mi koleżanka odradzała, mówiła że dla niej bakłażan jest mdły, ale upieczony, z czosnkiem i orzechami był jak dla mnie naprawdę pyszny

    Tilia mało zawału nie dostała jak wybuchło ;)

    Szarlotek a pewnie!

  2. Po prostu eksplozja smakow :)) Oprócz tego że przecinam bkłażana wzdłóż, to dodatkowo nakłuwam jego skorke w kilku miejscach widelcem…. No dobra… Już sie dalej nie będę wymądrzał… ja też mialem eksplozje w piekarniku. Piekłem kasztany i w książce było napisane, żeby naciąć na nich krzyżyki bo wybuchną. Naciąłem ale nie na wszystkich, żeby przekonać się co się stanie. I przekonalem się. Nienacięte wybuchły. Tak jak napisano w książce…

  3. Desmond no widzisz Ty mogłeś się spodziewać, że wybuchną, a ja? Przeczytałam całe archiwum forum kuchnia na gazecie i nikt tam nie pisał o nacinaniu. Ale co tam, najważniejsze ze nic sie nie stało z miąższem.
    A jutro pasta będe z piersią kuraka :)))))))

  4. Czy ktoś tu ostatnio narzekał, ze nie umie robić zdjęć ;)? Bo ja na ich widok zgłodniałam! No i zainteresował mnie ten bakłażan, też muszę kiedyś coś wybuchnąć (zaraz potem jak włożę nóż do kontaktu, też może być ciekawie :)).

  5. Witaj Agatko!
    Podoba mi sie ten Twój pierwszy raz. :) A bakłażanka lubię i to bardzo:)
    Kochana, śliczne zdjęcia zrobiłaś:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    Ps. Jechałam przez Twój Toruń i sie zastanawiałam , gdzie ta Agatka jest ? ;))

  6. Ale „rozrywkowy” ten bakłażan. Ja też miałem kiedyś w kuchni eksplozję. Też to był pierwszy raz (i ostatni zresztą) – nazywał się „kwas chlebowy”. Potem trzeba było wyciągać odłamki butelek ze ścian i sufitu.
    Na szczęście nikogo nie było w domu.

  7. Tak, poszły mi wszystkie butelki (a były takie fajne, od oranżady, z takim korkiem na druciku…). Wiem, że wybuchają jeszcze puszki z mlekiem skondensowanym gotowane, żeby był kajmak. I ponoć jeszcze jajka w mikrofalówce (choc tego nie sprawdzałem).
    Pewnie przykłady możnaby mnożyć w nieskończoność.

Dodaj komentarz