Spis treści
TogglePrzez wiele lat moja dieta była bardzo monotonna i mało wartościowa, wręcz niezdrowa. Nie miałam czasu na gotowanie i jadałam głównie serki wiejskie i wafle ryżowe. Gdy to wreszcie zrozumiałam i zaczęłam bardziej dbać o to co jem na co dzień, a nie tylko wtedy, gdy chcę się zrelaksować w kuchni i coś ugotować, zainteresowałam się kuchniami świata, w tym kuchnią koreańską.
Pewnie pomyślicie: „Ale jak to?! To skąd przepisy na blogu?” Przepisy nie spadły z nieba, robiłam te potrawy, ale umówmy się to były 2-3 wpisy w tygodniu, a posiłków jadałam minimum 30 na tydzień. Nie miałam czasu i sił, a sił było coraz mniej przy takiej diecie. Uwielbiam kuchnię polską, ale do najzdrowszych ona nie należy – zwłaszcza jeśli ktoś tak jak ja ma problemy gastryczne i nie toleruje glutenu oraz laktozy.
Wzięłam do ręki mapę świata, zamknęłam oczy i palcem trafiłam do Azji, miejsca, które kojarzy mi się głównie z sushi. A przecież Azja to ogromny kontynent, sushi co prawda jest zdrowe, ale i czasochłonne a czasu jak już wiecie, to ja nie mam za wiele. Dlatego musiałam się doedukować i rozpocząć nowe kulinarne eksperymenty.
Zainspirowało mnie do tego otwarcie nowego kierunku przez LOT – bezpośredniego połączenia z Warszawy do Seulu.
W Korei Południowej nigdy nie byłam, w Seulu rzecz jasna też nie, ale po zasmakowaniu ichniejszych dań, zamierzam odwiedzić ten kraj w ramach nowego postanowienia: zdrowie nie tylko poprzez dietę i ćwiczenia, ale także urlop i odpoczynek. Wiecie, że ja nie byłam na prawdziwym urlopie… nigdy! Pozostawmy to bez komentarza, powróćmy do kuchni koreańskiej, bo może spotkamy się w Seulu niebawem?
Dlaczego kuchnia koreańska jest zdrowa?
Bo jej podstawą są zdrowe składniki! Oprócz ryżu w daniach kuchni koreańskiej znajdziemy mnóstwo warzyw i dobrej jakości mięsa. Dania są niskotłuszczowe i ostre, przez co dobrze wypływają na metabolizm i dietę. Do dań dodaje się żeń szeń, imbir i czosnek oraz dużą ilość ostrej papryki czy pasty ze sfermentowanej soi – doenjang.
Ważna jest też kultura jedzenia w Korei. Praktykuje się spożywanie posiłków w spokoju, w gronie rodziny, a nie w biegu gdzieś na mieście.
Kuchnia koreańska ma trochę wspólnego z naszą polską, gdyż najpopularniejszą potrawą jest kimchi, czyli miks ogórków, rzodkwi i kapusty poddawanych fermentacji – potrawa przypomina trochę nasze kiszonki :)
Co ciekawe w Korei popularne jest też danie bardzo podobne do sushi, ale o innej nazwie- kimbap. Z sushi łączy je tylko kształt, bo w smaku podobno są inne. Bardzo mnie to ciekawie i obowiązkowo muszę ich spróbować, bo skoro i to i to zawiera ryż, wododrosty i dodatki to skąd różnica w smaku? Wiesz może?
Kusi mnie jeszcze makaron ze słodkich ziemniaków! Uwielbiam bataty i uwielbiam makaron. Zatem połączenie tych dwóch rzeczy musi dać świetny efekt. Szukałam w Polsce tego makaronu, ale nie znalazłam, zatem trzeba ruszyć do Seulu!
I jeszcze Juk, czyli coś dla fanów owsianek, czyli dla mnie! To długo gotowane ziarna np. ryżu z wytrawnymi dodatkami – ja w sumie bym dodała owoce – eksperymentować zawsze warto. Juk jest idealnym daniem dla osób na diecie lekkostrawnej.
Dlaczego chcę odwiedzić Seul?
Odpowiedź jest prosta- bo chcę spróbować prawdziwej kuchni koreańskiej. Wiadomo, w Polsce mamy inne składniki, pewnie dania też są dostosowane pod nasze upodobania. Poza tym warto próbować potraw w kraju, z którego pochodzą. To daje inną otoczkę dla posiłku, inną atmosferę. Ponadto Korea jest dla mnie bardzo tajemniczym krajem. Słyszałam, że ma wiele pięknych miejsc, a Seul ze swoją historią sprawia, że warto tam pojechać. Piękne zdjęcia tego miasta sprawiają, że wiem, że czułabym się tam dobrze i byłoby to wspaniałe miejsce na urlop. Taki pierwszy urlop w życiu!
Jak zrobić pierwszy krok w celu posmakowania prawdziwej kuchni koreańskiej?
Pierwszy krok to zaplanowanie urlopu. Tak jak pisałam, prawdziwy smak danej kuchni najlepiej poznawać w kraju, z którego pochodzi. Gdy już zaplanujesz urlop poszukaj biletu, albo najpierw poszukaj biletu, a potem zaplanuj urlop. Jakby nie patrzeć trzeba to ze sobą jakoś zgrać. Kolejnym krokiem jest spakowanie walizki i wyruszenie do Seulu na kulinarną wędrówkę wśród ciekawych i zdrowych potraw.
Bilety do Seulu możesz kupić w atrakcyjnych cenach i polecieć ze sprawdzoną firmą lotniczą – to ważne, gdy lecimy tak daleko! Aktualne ceny można sprawdzić tutaj.
Zdjęcia we wpisie pochodzą ze stron: almonds.com, rasamalaysia.com, myrecipes.com, koreanbapsang.com, tastykitchen.com, thepinkwings.com, maangchi.com, en.shentop.com
Wpis powstał we współpracy z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT
14 Responses
Miałam okazję wybrać się do Korei więc co nieco posmakowałam. To co mogę powiedzieć, to to, że kimbap różni się od sushi między innymi tym, że nie znajdziesz w nim surowych składników (nie licząc warzyw ;p), a juk jak dla mnie jest całkowicie bez smaku – zdecydowanie wolę naszą polską owsiankę
ooo, ciekawa informacja odnośnie kimbap!
interesujący jest też ten bezsmakowy juk – nie wiesz czemu tak robią? przecież lubią przyprawy
W zależności od przypraw i podstawy, taki będzie miał smak. Na samej wodzie będzie bez smaku, ale woda z cukrem czy z solą albo bulion nada kleikowi smaku.
Dodatkowo w zalewie do kimbap znajdziemy olej sezamowy. A tego w sushi nie doswiadczymy
Świetne przepisy na dania koreańskie można znaleźć na kanale Seonkyoung Longest czy Maangchi na YT.
Swego czasu sporo przepisów wypróbowywałam m.in. kimbap, makaron z pastą z czarnej fasoli czyli jajangmyeon, placki i zupę kimchi, czy też ryż smażony z kimchi i mogę śmiało powiedzieć, że kuchnia koreańska jest naprawdę smaczna.
Kimchi można z powodzeniem zrobić w domu samemu z kapusty pekińskiej (idealne na okres zimowy), a składniki do dań koreańskich z łatwością znaleźć w sklepach internetowych takich jak przepisychinskie czy Allegro.
Odnośnie makaronu z batatów, ostatnio natknęłam się na niego tutaj: https://przepisychinskie.pl/Makarony-Chinskie ale nie miałam okazji go próbować. Sama kuchnia koreańska wygląda bardzo inspirująco :)
Proponuję knajpke Miss Kimchi w Warszawie. Maja miedzy innymi makaron z batatow. Pysznie jest
dzięki!
Koreańska dieta XXI wieku nie jest zbyt zdrowa. Praktycznie do wszystkiego dodaje się glutaminianu sodu (jest używany do doprawiania potraw w domu, jak i w restauracjach), używa się bardzo dużo cukru i syropu glukozowo-fruktozowego, produkty wyprodukowane w Korei są bardzo przetworzone, królują potrawy instant (szczególnie zupy ramyeon) przez wielu Koreańczyków uważane za normalny posiłek :)
Oczywiście, jeżeli jest okazja spróbowania koreańskich potraw tradycyjnych (np. samgyetang) i mamy pewność, że w danym lokalu każdy posiłek nie jest doprawiany dashidą (glutaminianem sodu), to jak najbardziej polecam.
Kimbap serwowany w restauracjach koreańskich nie jest aż tak zdrowy, bo zazwyczaj zawiera mielonkę/parówki czy szynkę konserwową. Makaron ze słodkich ziemniaków zwykle jest zagęszczany glutenem- polecam sprawdzać skład, jeżeli jest nietolerancja na gluten.
Czego na pewno nie można odmówić kuchni koreańskiej, to to, że jest wyjątkowo smaczna i uzależniająca, po prostu z przymrużeniem oka patrzyłabym na legendy o tym, jak bardzo jest zdrowa ;)
mimo wszystko ja chętnie ją przetestuję na żywo, ale dziękuję za cenne wskazówki! będę czujna
Spędziłem miesiąc podróżując po Korei Południowej, co w ramach szoku kulturowego polecam :) Zastanawia mnie kimchi z ogórkami – gdzie o tym czytałaś? Jadłem różne kimchi w Korei i w Polsce i jeszcze się z tym nie spotkałem. Główne składniki kimchi to kapusta pekińska (baekchu), rzodkiew (daikon) i marchew. Żeń szeń jest raczej traktowany jako lek – występuje w postaci nalewek dostępnych w aptekach, nie dodaje się go do potraw. Ostrość potraw potwierdzam, pierwszego wieczora płakałem nad zupą. Smak Korei w pigułce to dla mnie gochujang – pasta z chilli, soi i ryżu, do kupienia również w Polsce. Tamtejsze apteki są w ogóle ciekawe, uświadczymy w nich mnóstwo ludowej medycyny chińskiej (np. sproszkowane rogi jelenia), za to witamin w tabletkach nie :) W kontekście Korei zabawne jest Twoje postanowienie o zdrowiu przez urlop – Koreańczycy, których poznałem mają raczej azjatycki stosunek do pracy i pracują po kilkanaście godzin dziennie :) Co do jedzenia posiłków w domu z rodziną to ciężko mi się wypowiadać bo nie poznałem nikogo na tyle blisko, natomiast w Seulu ciężko znaleźć sklep spożywczy (nie licząc ichnich Żabek – 7Eleven), a restauracje są na każdym kroku, co mi osobiście sugeruje inny tryb życia.
a wiesz, że nie pamiętam – szczerze. zazdroszczę ci tej podróży
a zdrowie przez urlop – moje zdrowie przez mój urlop, oni moga pracować normalnie jak odwiedzę Koreę :)
Mialam przyjemność mieszkać 4 miesiące w Seulu. Ten kraj jest niesamowity, jestem w nim absolutnie zakochana i totalnie polecam Tobie tam pojechać. Jedzenie jest przepyszne, jedna z lepszych kuchni jakie miałam okazje poznać. Musisz być jednak przyzwyczajona do ostrego. Chciałabym też, żebyś nie była zdziwiona tym, że wcale nie jest taka super zdrowa. Owszem, jest w ogromnej mierze bezglutenowa (chyba tylko z wyjątkiem ramyeon), a kimchi je się w absolutnie każdym posiłku (dostajesz je za darmo i nielimitowane w każdej restauracji). To na pewno zrobiło dobrze moim cieknącym jelitom :). Ale z drugiej strony je się bardzo dużo tłustego mięsa, które to obarczam winą za moje dodatkowe 3 kilogramy :). Ciężko też Europejczykowi znaleźć cokolwiek do zjedzenia na śniadanie, bo Koreańczycy jedzą rano to samo co na lunch czy obiad – do czego nie mogłam się przekonać :). Myślę, że tradycyjna, domowa kuchnia koreańska może być bardzo zdrowa, ale ogromna większość ludzi w Seulu stołuje się po prostu w tanich restauracjach i barach (każdy żyje w biegu), i tam jedzenie jest dość tłuste i słone…
Jeśli chodzi o kimbap, to różni się od sushi tym, że w odróżnieniu od Japończyków, Koreańczycy nie dają tam surowej ryby, ani w ogóle żadnej ryby. Koreańczycy zawijają w kimbap rzeczy, które mogliby zjeść same na obiad – np. bulgogi (cienkie paski smażonej wołowiny) albo panierowany kotlet schabowy (tak tak, to nie tylko polska kuchnia – bardzo popularne danie w Korei i Japonii :)). Popularny jest też kimbap z pastą z tuńczyka i majonezu, krewetka w tempurze, anchovies albo po prostu z samymi warzywami. Oprócz tego co wymieniłam, obowiązkowe składniki to świeże warzywa (ogórek, marchewka w słupkach), paski omleta, żółta, marynowana rzodkiew i często konserwowa szynka.