W sezonie śliwkowym, gdy śliwek węgierek mamy pod dostatkiem, warto zrobić nalewkę śliwkową.
Nalewka śliwkowa nie jest tak szybka w przygotowaniu jak likier kawowy czy likier kukułka, nalewka śliwkowa musi odstać swoje. I to nie tydzień, ani nie dwa tygodnie, a trochę dłużej ;) Jednak w czasie stania nie woła o picie czy jedzenie, jedynie po 3-4 tygodniach odlewamy alkohol, a śliwki zasypujemy cukrem by wyciągnęły pozostały alkohol – szkoda go zmarnować ;) Potem znowu dajemy śliwkom 3-4 tygodnie spokoju, zlewamy powstały likier do wcześniej odlanego alkoholu i mieszamy. Taka nalewka śliwkowa może leżakować miesiącami, ale jak znam życie zostanie wypita przy najbliższej okazji.
Tak naprawdę najwięcej czasu zabiera mycie i pestkowanie śliwek, potem to już tylko doglądanie i przelewanie. Ważne jest dokładne umycie słoja i butelek, ale to oczywista oczywistość przy domowe produkcji likierów, nalewek czy też przetworów.
Dobrze wybrać dojrzałe, słodkie śliwki, najlepiej bez robaków, bo nalewka nie potrzebuje dodatkowego białka ;)
Na moim kanale Youtube (zachęcam do subskrypcji) możecie zobaczyć krótki filmik opowiadający historię mojej śliwkówki ;)
Nalewka śliwkowa
- 1,5kg śliwek węgierek
- 400 g cukru
- 0,7 l spirytusu
- 0,7 l wódki
Śliwki myjemy, pestkujemy i wkładamy do dużego słoja. Zalewamy wódką wymieszaną ze spirytusem. Słój zakręcamy i odstawiamy na 3-4 tygodnie. Po tym czasie alkohol odlewamy, śliwki zasypujemy cukrem, ponownie zakręcamy i odstawiamy na kolejne 3-4 tygodnie. Powstały po tym czasie syrop przelewamy do alkoholu i mieszamy. Po 2-3 tygodniach dobrze jest nalewkę przefiltrować, ale nie jest to niezbędne. Nalewka może stać długo, ale butelka musi być zakręcona.
6 odpowiedzi
Ja w weekend też wstawiłam dwie nalewki a do tego zapakowałam jarzębinę do zamrażarki aby była gotowa do trzeciej :) Szkoda tylko że tyle tygodni trzeba czekać na rezultat ;)
jrzębinowa brzmi ciekawie, ale ja lata już jarzębiny nie widziałam ;)
jak to nie widziałaś? jest i to sporo w różnych miejscach tego kraju :) ja w sobotę zrabowałam jedno z drzewek w pewnym porcie na mazurach. świeże mazurskie powietrze mam nadzieje że tylko polepszy smak mojej przyszłej nalewki :D
no właśnie na moich trasach jarzębiny nie mam, a za dziecia to otoczona krzewami jarzębiny byłam – pełno w koło mego domu jej było
poza tym warszawska taka zdrowa chyba nie jest ;)
Trochę to trwa, ale myślę, że warto poczekać na taka nalewkę :)
a potem wypic ;)