Znacie quino lub też komosę ryżową? Jeśli nie to koniecznie musicie jej spróbować. Jest mega zdrowa i smaczna. A w ramach zachęty proponuję quinoa z pieczoną dynią i serem
Quinoa zwana komosą ryżową nie jest zbyt znana w Polsce, a szkoda, bo to fajna i smaczna alternatywa dla kaszy i ryżu. Można ją jeść na słodko np. z owocami czy bakaliami lub też wytrawnie – z warzywami, mięsem lub w formie kotlecików.
Quinoa oprócz tego, że jest bezglutenowa, jest bogata w białko i to białko kompletne, czyli zawiera wszystkie niezbędne dla organizmu człowieka aminokwasy. Ponadto bogata jest też w żelazo, magnez czy wapń. Idealna dla wegetarian i wegan.
Ja często jadam quinoa w formie owsianki – z mlekiem i malinami, ale na moim blogu znajdziesz też dania obiadowe z quinoa w roli głównej, np.:
- quinoa z cukinią i serem pleśniowym
- quinoa z tofu i ciecierzycą
- quinoa z pieczonymi warzywami
- quinoa z cukinią i suszoną żurawiną
Dziś quinoa z pieczoną dynią i serem inspirowana Polkowym przepisem :)
Inspirowane, bo ja zawsze modyfikuje, już z zasady ;) no i często z braku składników ;) Ale jak wpadnę do Polki w odwiedziny to zaklepuje sobie wypróbowanie oryginału ;)
Quinoa z pieczoną dynią i serem
1 porcja
- kawałek pieczonej dyni (jak upiec dynię)
- 50 g quinoa
- 1 pomidor
- garść zielonego groszku, miałam mrożony
- kilka orzechów nerkowca
- 30 g sera pleśniowego lub feta
- łyżeczka posiekanej/suszonej mięty
- odrobina soli, pieprzu i granulowanego czosnku
- kapka oliwy
W garnuszku zagotowujemy wodę (objętościowo dwa razy więcej niż quinoa), wrzucamy quinoa i gotujemy przez ok. 10-15 min, po czym zdejmujemy z ognia i zostawiamy pod przykrywką do momentu wchłonięcia wody przez „kaszę”.
Dynię pieczemy lub, tak jak w moim przypadku, wrzucamy do miseczki wraz z groszkiem i zalewamy gorącą wodą, po czym po kilku minutach odcedzamy i osuszamy – w celu rozmrożenia.
Ser kroimy w kostkę, mieszamy z quinoa i warzywami. Doprawiamy solą, pieprzem, czosnkiem i miętą. Mieszamy, skrapiamy odrobiną oliwy i posypujemy orzechami.
78 Responses
Nie będę o niczym zapewniać, ale miło mi, że mogę znów do Ciebie zaglądać :)
Danko z dyni pyszne, feta jest w nim kropką nad i !
pysznie i bardzo oryginalnie sie prezentuje
„Czy może po prostu robienie tego co sprawia nam przyjemność i robienie tego bez ciągłej presji, że musi być naj” Dokładnie tak!
Dlatego fajnie, że wróciłaś i rób to co lubisz i jak lubisz. Po prostu:)
Pozdrawiam Cię ciepło!
Grażynko dziękuje miło to czytać :)
Vege pyszne serio :)
Patrycjo dzięki, ale to zdanie akurat nie do siebie kierowałam ;)
Ale przynajmniej się przekonałaś, że są ludzie, którzy lubią do Ciebie zaglądać. Cieszy to, prawda? :))))
cmok za życzenia, nawet i po północy ;)
ale są też tacy co inaczej odbierają….
ale co obudziłam cię?
Nie, akurat byłam z Ryszardem – czytałam „Heban” :)
szkoda ;P
dlatego właśnie bloga warto prowadzić dla siebie, a nie dla innych
czyli dla siebie wpisywać przepisy – stworzyć swoją książkę kucharską
jestem na przykład przeciwna wpisywaniu na bloga każdej ugotowanej potrawy (nie mówię tu o Twoim blogu, bo przyznam się, że go nie znam – mówię ogólnie), ale tylko takiej którą sami byśmy polecili przyjaciółce :)
a że zdjęcia nie są jak z profesjonalnego studia? moje też nie. No cóż – nie jesteśmy firmami pracującymi nad notkami; często nie mamy czasu, mamy życie rodzinne i zawodowe, zajęcia dodatkowe jak fitness czy basen, nie mamy lustrzanek czy też studia fotograficznego w domu, czasem też nie mamy talentu do robienia zdjęć (Polka mnie zabija swoim talentem – stawiam ją za swój wzór pod tym względem, hehe) – mówię tu o sobie.
Ważna jest pasja do gotowania. Ja nie mam lustrzanki, ale staram się poprawiać jakość zdjęć jak mogę. Ale… nie zawsze mam przecież czas. Jeśli zrobię coś w ciągu tygodnia (pon-pt) pojawia się kolejne „ale” – albo zrobię zdjęcie bez zbędnych ceregieli w pracy (dość trudne jest to jednak) albo tuż przed wyjściem do pracy o ósmej rano – tylko wtedy jest przecież światło. A przecież gotujemy po to aby jeść, a nie być niewolnikiem zdjęć.
Mimo wszystkich „ale” lubię swoje hobby. Mogę powiedzieć innym, że jakieś mam. Owszem, prawdziwą satysfakcję sprawia mi jak znajomi mówią, że zrobili coś i smakowało. Sęk w tym, że każdy z nich woli mi powiedzieć to sms-em albo osobiście, a nie zostawia komentarz pod notką. Takich, którzy nie znają nas osobiście a gotują jest więcej, może zrobią coś i im wyjdzie, a siedzą cicho :)
Kluczem – moim zdaniem – jest też nieporównywanie się do innych. Owszem, mogłabym pytać się: dlaczego nie jestem taka fajna blogowo jak ktoś inny; mnie jednak pozostaje pogodzić się z tym, że są lepsi (ba! tacy, od których mogę się dużo nauczyć!) i cześć. Na codzień jestem prawnikiem i tak naprawdę tu chcę być jeśli nie najlepsza, to jednak w czołówce :) bo to przynosi mi chleb
a przysłowiowy chleb to moje hobby. A hobby ma sprawiać przyjemność.
Jeszcze jedno. Mój blog dał mi bardzo, bardzo dużo. Co mu zawdzięczam? Kupiłam sobie w końcu aparat fotograficzny (na początku pożyczałam, robiłam zdjęcia komórką albo u znajomych!).
Po drugie, najważniejsze chyba – rozwinęłam się kulinarnie w sposób niewyobrażalny. Blog wymusza szukanie nowych smaków i receptur. Pewnie byłabym zbyt leniwa (a przede wszystkim nie miałabym takiej motywacji) gdyby nie blog.
Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się
Pamiętaj, że nie musisz być najlepsza. Mało tego, taki wyścig sami sobie często kreujemy w naszych głowach – zupełnie niepotrzebnie
przez pisanie „a przysłowiowy chleb to moje hobby” miałam na mysli oczywiście że skutkiem tego przysłowiowego chleba jest moje hobby, bo mam za co go kupić :)
Aga-aa,
No nie do siebie, ale jakże prawdziwe to zdanie! Bo to jest właśnie w życiu ważne. Dlatego w nosie miej jak inni odbierają, w końcu nie robisz tego dla innych tylko dla siebie,o!:)
Pozdrawiam!
Ninko święte słowa :) Ja wcale nie czuję że musze być najlepsza w blogowaniu, bo wiem że tego nei osiagne, pisałam to do innej osoby
Patrycjo czasem ten nos za bardzo boli…
Ago, dziecinnie wierzę, że nie wszyscy mają parcie na szkło i że powstające na blogach cudności, to pasja a nie rywalizacja. Sama złapałam się na jakiejś dziwnej pogoni, która do tej pory była mi obca. Chcę mieć czas na czytanie o nowych pasjach, wspaniałych ludziach, ciekawych potrawach a nie gonić na oślep, by gdzieś się zapisać, by mnie ktoś polubił.Piekę i gotuję z potrzeby chwili i tak czułam u Ciebie , pasję, szczęście, czasami zmęczenie zamknięte w potrawie dla potrzeby ciała i duszy. Uwielbiam Twoje teksty, niebanalne połączenia smaków i mam nadzieję, że ta lekka deprecha zniknie wraz z wydłużającym się dniem :) Pozdrawiam !
jesteś :) Dobrze. czytam komentarze powyżej i podpisuję się pod nimi całym sercem. Nina wszystko b. ładnie wyłożyła :)
Całusy!
O rany nie widziałam jeszcze, żeby Nina komukolwiek zostawiła TAKI komentarz. Piękny! Agatko właściwie to nie wiem co powinnam najpierw z Tobą zrobić :)
Ubić Cię, a potem wyściskać? Nie to by była średnia przyjemność. Najpierw Cię wyściskam, a potem ubiję :P
Oj jak dobrze że są takie dobre ludzie na świecie…
:*
Aha :) Miło się dowiedzieć, że się ma talent :D
Polko, bo prawdę mówiąc nikomu nie zostawiłam jeszcze takiego (długaśnego i w sumie dość osobistego) komentarza.
W ogóle komentuję dość rzadko. Wcale nie dlatego, że nie czytam i że nie jestem na bieżąco…
Komentarze w stylu „och jak pięknie wygląda, na pewno smakuje tak samo” są dla mnie trochę jak wyjęte z naszej-klasy (jeśli wiesz co mam na myśli :))) ), więc pozostaje mi włączanie się do dyskusji albo skomentowanie potrawy po ugotowaniu, ewentualnie po dodaniu jej do ulubionych, albo zachwycenie się zdjęciem :))))
no ma się talent, ma *)
ja w ogóle jestem pod wrażeniem wielu zdjęć na polskich blogach – baaardzo profesjonalnych
i aż dziw bierze, że robi się to wszystko z pasji i z pasją :)
Nina rozumiem :)
:*
Szarlotku większość ma, nikt o tym głośno nie mówi, ale to widać, widać to i to bardzo, a ja to odczułam na własnej skórze niestety,
dziękuje za miłe słówka :*
Aniu o tak Nina nam dała wykład :) i dziękować jej za to :****
Polka ja ci pisałam wczoraj co masz zrobić, kogo porwać i gdzie uciec :P łosia i koziego camemberta może nie będzie, ale ciecierzycę i winko jakieś znajde ;)
Nina czuję się zaszczycona :***** mnie tez denerują takie komentarze: och boski i w ogóle, ale nie ukrywam ze czesto takie zostawiam, ale tylko tam gdzie naprawde tak myślę i czuję, nie mam czasu na długie koment a czsem coś mnie uraczy więc te 3 słówka chcę zostawić :)
o! pomyliły mi się emotikonki (ech, nie „na czasie” jestem), no właśnie miał być taki jak u Ciebie :)
aga – aa – mam nadzieję, że nie był to wykład w postaci akademickiej, gdzie wszyscy usypiają ;)
;p
aga- aa – co do tego ostatniego akapitu – no ja też…
a faktem jest że te 3 słówka czasem sprawiają, że nie czujesz się obojętna w blogosferze :)
Agatko, cieszę się, że jesteś! :))) bardzo, bardzo się cieszę :))
Lubię Twoje eksperymenty i Ty o tym wiesz !:))
bo tak naprawdę wkurzają mnie niesamowicie te achy i ochy wszędzie, wszyscy sobie dupki liżą nawet jeśli myslą i czują inaczej, ja wiem, że moje komenty tez tak często wyglądają, ale są szczere, nie szczerych nie zostawiam
dzieki Majanko :*
Agatuś,mam nadzieje, ze wiesz iż piszę szczerze :***
a chcesz w ucho co?:****
Ja? hi hi hi ;)) Zależy czym ;)))
Agatko i ja Cie za tę szczerość cenię bardzo :* Cieszę się,, że otworzyłaś Eksperymenty i pamiętaj, że to będzie sprawiało ci największą radość jak będziesz to robiła dla siebie :) każdy miewa chwile załamania, zwątpienia z różnych powodów, bo i na różnym etapie życia jesteśmy – tak to już w życiu jest :) Ale tak jak ktoś napisał wyżej – jak będzie więcej słońca, przyjdzie wiosna, to wszystko zobaczysz w nowych barwach:) Nic się nie martw :**** A ja mam jeszcze jedną prośbę, jak następnym razem stracisz serce do bloga, to nie zamykaj go na cztery spusty, tylko zostaw, wiesz jakby ktoś chciał sobie pooglądać Twoje eksperymenty :***
Majanko oj już tego to nie chcesz wiedzieć ;) wierz mi ;)
Atinko oki :*
Bardzo się zgadzam z tym, co pisze Nina, i inni też. Mmm… sprawdziłem i poprawiam: inne, bo to panie były ;)
Aga, nie ma co brać do głowy. Jedni robią bloga dla doznań estetycznych, z wyrafinowanym menu i fantastycznymi zdjęciami – i dobrze – a inni prowadzą kulinarny dziennik czy też pamiętnik. I to wcale nie jest gorzej. Sam wiem, że wiele moich fot jest do dupy a potrawom daleko do doskonałości, i co z tego? Mój blog i będę na nim robił, co mi się podoba. Do doskonałości i owszem, trzeba dążyć, bo doskonalenie się jest cnotą, ale ta doskonałość nie powinna przyćmiewać radości życia. Hm, sam tego raczej nie wymyśliłem; ciekawe, gdzie przeczytałem. ;)
Hehe, a to, że wiele osób nie zdecydowałoby się na zrobienie jakiejś potrawy niekoniecznie źle świadczy o blogu :)
Ja tam wiem, że niepotrzebnych blogów nie ma. Czasem widać, że i zawartość, i zdjęcia mają charakter notatek tworzonych nie po to żeby kogoś olśnić, a żeby zanotować pomysł, danie, które zdaniem autora wyszło świetnie, więc notuje żeby nie zapomnieć i w przyszłości powtórzyć swój wyczyn. Taki blog nie jest w żaden sposób gorszy od tego niby że doskonałego albo bardzo profesjonalnego. Jest po prostu inny i inny ma cel.
Wiem też, że zawsze chętnie czytam Twoje gawędy, bo dają uczucie ciepła, a na te wspaniałe i olśniewające blogi zaglądam może i rzadziej niż na to zasługują, bo czasem mam wrażenie, że z kuchni robi się laboratorium albo jakiś przemysł czy galerię sztuki. A kuchnia to jest miejsce, w którym i się człowiek ubabrze, i zatnie paskudnie, i skisi sos albo przypali kaczkę. No i gites, tak ma być, bo przecie dopiero dążymy do tej mitycznej doskonałości, której i tak nie osiągniemy, bo każdy zakręt okazuje się być tylko kolejnym etapem, a nie zajebiaszczym celem. Człowiek zachłanny zwierz jest.
Prezentujesz ciekawą, nieoczywistą, prostą kuchnię, taką, jak lubię, bez niepotrzebnych udziwnień ale z elementem zaskoczenia, składającą się ze smaków, które Tobie odpowiadają, a mnie nie muszą, bo to nie mój blog. I tak ma być, bo po to są blogi żeby było wykuwiście różnorodnie. Czy tu można kląć? Pewnie, że nie wszystkie połączenia smaków mi odpowiadają, ale nie tylko na Twoim blogu. To jest indywidualna kwestia, nie powinna być przedmiotem rozważań, porównań ani tym bardziej wartościowania. A już na pewno autokontestacji. Ty lubisz tak i już. To nie Familiada że pan Zenek woli ogórca z kisielem i jak zrobisz z koprem, to masz buczenie publiczności.
No, tośmy się dogadali ;D
Mówiłem kiedyś, że cierpię na słowotok? Aga, bardzo Cię proszę, wybierz mądrze, gdyż albowiem bardzo Cię lubię, choć znam tylko z netu… z neta… z sieci. No to do poczytania wkurtce. ;)
Antoni jesteś niesamowity, a Twój słowotok jak najbardziej pożądany :*
:) No to słowotokowo opowiem Ci, jak to dzisiaj od pekaesa szłem, szłem, szłem, bo pekaesa daleko mam, a Maciaszczyka blisko… :D
no cos krótki ten słowotok ;P
No bo to długo trwało jak ja szłem, a zaspy ciekawe nie są. Choć z drugiej strony, jak ma być słowotok, to o gilu na zaspie on może lepszy, bo nieciekawszy, a jakby gadał o somnambulicznej katatonii przemówienia świątecznego prezydenta – tego, jak mu tam – to zaraz każden jeden ucha nadstawiałby jak ten zając pod obstrzałem w bruźnie, czy nie tak, co? Z opisów przyrody to ja najwięcej opowieści o Kasperczak Mirosławie lubię, i o tym, jak do gąsiorka samogonkę wlewa się. O zaspie – mniej. ;) A urwałem ja jego, tego słowotoka niby, rozumiesz, żeby niby nie naprzykrzać się nadmiernie, bo może sama zasypiasz i żadnego przynudliwego wspomagania nasennego nie potrzebujesz. Bo gadać i gadać to ja mogę i mogę, choć powiem ja dla Ciebie w tajemnicy, że najbardziej jak klawiaturkę mam pod paluchami, gdyż normalnie więcej za piecem chowam się albo polewam. Żyzń takaja, bladź parchata. A te zaspy to one niebrydkie byli, czort. Niebiewskawe, połyskliwe jak woda w jeziorku za radziulisowym polem, co w lato skrzy się i po oczach daje, albo jak kolia żony wójta z Gliniewic, co ona ją w dożynki zakłada. Po prawdzie po północy ją rzuca w tłum i się drze, że się odda za kolię, ale że to plastykowe błyskotki są, a wójtowa żona raczej taka niewyjściowa więcej, to i chętnych brak. Wójt dzień później, albo i dwa jak srogo popije, tę kolię z placu przed ratuszem zabiera i chowa do pulirag… pulagri… pulgiralesa, o. Znaczy się do tego puzderka.
O czym to ja… o masz, słowotok dla mnie wyszedł jak się patrzy, co nie? To teraz wyobraź sobie, że ja tak moge godzinami. A co, dreszcz przestrachu przeszedł?
Dobrze, dobrze, ja ludzki pan, już ścicham :D
Pozdrawiam, Aga, ściskam i życzę promienienia.
ależ jaki dreszcz? dreszcz mnie jedynie przechodzi jak spojrze przez okno i widzę te zaspy, te białe ogromne góry śniegu co mi chodzenie utrudniają ;)
No ale kiedy one błyszczą się jak wójtowej kolia w dożynki! Ten biały łabędzi puch, otulający srebrzystą kołdrą śpiącą ziemię w oczekiwaniu aż się przebudzi i zionie ogniem zieleni… :D
to do mnie nie przemawia, ja chcę ta zieleń tu i teraz ;P
No to sto kilo kiszonki z koniczyny kurierem poszłooo! :D
jo, a ciepełko to gdzie?
Zanurzysz ręcy i poczujesz. Bo w kiszonce procesy chemiczne zachodzą, i ona ciepłowata bywa :D :D :D
Kochana! Powyzsze komentarze mowia same za siebie… blog jest „nasza” pasja i jest taki jakim go stworzymy a jak sie komus nie podoba to niech nie zaglada.
Ja od jakiegos czasu zastanawiam sie nad zablokowaniem komentarzy bo ciagle powtarzajace sie teksty mnie draznia. Z drugiej strony jakbym potrafila napisac taki wstep jak Ty, po ktorym powstaje piekna dyskusja to co innego…
Sciskam i nie poddawaj sie, zostan z Nami !
Aguś – wielki ciepły uścisk misiowy. :*
Co do komentarzy – sama mam problem z odpowiadaniem na te krótkie, ale jednocześnie wychodzę z założenia, że lepiej zostawić 2 miłe słowa, niż nie powiedzieć zupełnie nic.
Ufff…. ale lektura, fiu, fiu….
Antoni napisał tak: „mój blog i będe na nim robił co mi sie podoba” i AMEN!!!!
I weź mnie tu od cieciory nie odstawiaj, co?
:****
Antoni procesó chemicznych to ja na studiach miałam pod dostatkiem :P
Magoldie no ja cię proszę ty nic nie blokuj! zaraz tam pójdę na ochód ;)
Mi uścisk odwzajemniam a co do komentarzy wiesz ciezko wyczuc które szczere które nie, zreszta widzisz ze jak mi cos gdzieś nie pasi to pisze ;P
Mafilko książkę może z tego wydamy ;)
Możemy wydawać ;) Mój osobisty ma wydawnictwo, więc no problem :)
Wiesz o tym? https://forum.montignac.com.pl/dania-vt225,120.htm
No i fajnie Aga, ze wrocilas :) Ja zagladac do Ciebie lubie i zagladac bede. I posmiac sie piszac komentarze tez lubie :)
Acha, poprosze troche tych pysznosci bo ja tu o suchym i glodnym… siedze… :))
Mafilko to bestseller by był ;P
nie nie wiedzialam, na innym forum mm udostepniłam i widocznie skopiowały, a niech mają na zdrowie ;)
Majkocieszę się i dziekuje, bierz :*
No to ja w ich imieniu podziękowania skaładam ;) znów mnie wzięlo na mm….. ;)
O rety, nie mam pojecia, co to za niemile wydarzenie sklonilo Cie do zawieszenia blogu, ale ciesze sie, ze juz porzucilas ten dziwnie szalony i pokrecony pomysl! Czyli co, zawieszenie odwieszone i wracamy do wirtualnej rzeczywistosci? No, tak trzymac:)
Mafilko proszę :) ja ciagle się przymierzam do mm, ale wokół tyle pokus ;)
Konsti zobaczymy co czas przyniesie
Hej, Aga. Przecież Twój blog jest świetny i bla bla bla :-)))
Nie zamykaj go więcej. Sam wiem, że łatwo się wypalić i czasem po prostu brakuje siły aby coś ciągnąć dalej. Ale może wystarczy wziąć oddech, nieco odpocząć i wszytsko nabiera nowych barw.
No! Jesteś! bo już się przestraszyłem, że na prawdę wyłączyłaś eksperymenty zupełnie. Dobrze, że jesteś :)
Ja wprawdzie jestem mistrzem długich komentarzy, ale tym razem nie mam nic do dodania – to co napisała Nina i Tosiek powinno stać się „konstytucją kulinarnego blogera” ;)
Fajnie, że znów można tu zajrzeć.
Kuba a dzieki, miło mi to czytać, choć nie często Cię tu widuje ;)
Mico a Ty do mnie zagladasz? nie wiedziałam, miło mi o tym słyszeć :)
a jasne, że zagladam, tylko tak cichaczem, chyba powyzszy koment jest moim pierwszym u ciebie. Ja w ogóle dosyć rzadko się odzywam niepytany… no, może poza paroma wyjątkami…
Ale sie zdziwilem ostatnio jak mi napisalo, ze nie mam uprawnien, zeby ogladac tego bloga… :P
no właśnie, to dziewiczy koment (i jak ci z tym przerwaniem…milczenia ? ;) )
dobra to jak nie zapomnę to w notkach będe wywoływała cię do tablicy (choć pewnie zapomnę ;) )
tak w ogóle to jakoś tak fajnie, że męsko się w tych komentarzach zrobiło ;) zawsze babiniec, a tu taka odmiana ;)
bo faceci już tacy są małomówni. Ale jak chciałaś usłyszeć prawdę, to ci wygarnęliśmy. ;)
hehe, to częściej muszę broić ;)
Po tym co tutaj przeczytałam, wnioskuję, że zaserwowano Ci gorzką pigułkę. I że musiałaś odchorować swoje. :(
No cóż, jesteśmy jacy jesteśmy, robimy co robimy, raz lepiej, raz gorzej… Faktem jest, że wszystkim się nie da dogodzić. Jedni postrzegają naszą blogową działalność tak, inni siak – jak w życiu. Więc rób Aguś dalej swoje, tak jak potrafisz, jak do tej pory. Jestem pewna, że nie brakuje osób, które lubią Agę właśnie taką – nie inną. :) No! głowa do góry! :* I już żadnych kłódek! :D
Oj, no dawno mnie nie bylo, ale jak sie ciesze ze jednak jestes i to nie tylko z powodu tej „kinły” ;) która jest bardzo w moim stylu :D
a i oczywiscie z tym dlaczego cos robimy masz absolutna racje, buziaki! :*
Małgosiu oj bardzo gorzką, nawet nie wiesz jak…nikt mi nie dał do zrozumienia, że mój blog jest zły, ale że ja…
Creme hmmm kinły?
Ja, podobnie jak Mich, jestem obecny na wielu blogach ale zabieram glos rzadko. Taki cichy chlopak jestem :-)
Ne Mich, a Mico oczywiscie… Zakrecony dzis jestem :-)
Aga-aa, zaglądam na bardzo niewiele blogów, a Twój był właśnie jednym z nich, więc cieszę się, że jesteś z powtorem :)
Bardzo się cieszę, że mogę znów tu zaglądać. To rozumiem! :)
Nie przeczytałam wszystkich komentarzy, ale chciałam coś powiedzieć też od siebie.
Sądzę ze najlepiej bloga pisać dla siebie i nie oglądać się dla innych. To przecież ma być przyjemność. Bez przymusu itd. Każdy ma jakieś zajęcia poza gotowaniem. To takie zajęcie, które daje przyjemność, ale oprócz tego trzeba pracować/uczyć się i jeszcze zajmować jakoś ciekawie czas wolny i takie tam :)
Nie podchodź tak krytycznie.
U mnie zdjęcia też nie za artystyczne, bo wtedy obiady musiałabym jeść rano, gdzie mam najlepsze światło :)) No i inne posiłki też. A imprezy robić tak ok. 10:00 :) Nie o to chodzi no nie? :) Aparat też nie za dobry, ale co z tego? Mi smakują te wszystkie potrawy i przyjemność mi sprawia, jak sobie ktoś ugotuje coś co polecam. Albo się zainspiruje :) A ty czasem bardzo oryginalne rzeczy pokazujesz i inspirujesz :) Zobacz na ilość komentarzy –jak wiele osób czyta to, co tutaj zamieszczasz :)
I nie zawieszaj już bloga, bo mi przestaje działać wtedy jedna zakładka w szybkim wybieraniu w Operze i nie wiem co się dzieje ^_^
Pozdrawiam i trzymam kciuki
ziji
Kuba oj tam, zakręcenie jest czasem fajne, wiem, bo sama jestem zakręcona ;)
Quinoamatorka i Ziji miło mi :) buziaki
ojej to co ja mam powiedziec o moim blogu i moich nieudolnych zdjęciach :)) weź przestań masz niebanalny smak i świetnego bloga :*
Pozdro Nutka :*
hello again :-))))
Nutko :*
hello :)
O rany…ale ludzisków :))))
To ja tylko z boczku dorzucę, że lubię, że fajne,że inne i mnie się od początku bardzo.
O.
To mówiłam ja….Monika.
:***
M.
dzięki dzięki :*
Właśnie się zdziwiłam gdy nie mogłam wejśc na bloga. Ja Twój blog uważam za inny wśród wszystkich, za taką moją hyyym zdrową, a’la wegetariańską ciekawą odskocznię od pozostałych słodkości i obfitych dań. Zawsze z chęcią do Ciebie zaglądam. Pozdrawiam serdecznie :)
dzięki :)
Aga jaki tłum na Eksperymentach :D
chyba wszystko już zostało napisane, ja tylko dodam że bardzo lubię do Ciebie zaglądać, bo podoba mi się Twój styl pisania, czasem zdarza mi się że napiszę coś ot tak bez czytania tego co autor ma do powiedzenia (a to nie ładne, oj nie ładne, dlatego już tak postanowiłam że nie będę robiła:P) a u Ciebie zawsze od deski do deski :P
trzym się!
miło mi :* kochana jesteś :*